W 2015 roku pojechał autostopem do Kambodży. Celem jego podróży było poznanie smaku smażonego pająka. W 2016 roku postanowił podbić kolejny kraj. W lipcu wyruszył autostopem do Pakistanu. Mowa o 23-letnim Konradzie Malinowskim z Tomaszowa Lubelskiego.
Do przebycia miał 15 000 kilometrów autostopem. Przejechał przez Bałkany, Turcję, Iran, Pakistan i kawałek Indii. Integrował się z lokalną ludnością, bo jak sam mówi – to właśnie drugi człowiek inspiruje mnie najbardziej i jemu zawdzięczam to, kim jestem i jak się rozwijam.
Jego lista marzeń przed wyjazdem była długa. Chciał m.in. spróbować wkupić się w łaski młodych Irańczyków, aby razem z Żubrówką wbić na domówkę; w Teheranie zobaczyć perskie księżniczki, które wdziękiem i seksapilem ustępują tylko koleżankom z nad Wisły; odwiedzić Karachi, największe i najbardziej zróżnicowane pakistańskie miasto, by jak najdobitniej przekonać się o przygniatającym kontraście społecznym czy wybrać się do Parku Narodowego Hingol w południowym Beludżystanie, by wytropić lamparta…
14 września 2016 r. o godz. 9:00 czasu lokalnego Konrad dotarł autostopem z Tomaszowa Lubelskiego do Pakistanu. – Gdyby ktoś mi kiedykolwiek powiedział, że kiedyś wyląduję w tym kraju, to zaleciłbym mu wizytę u psychiatry. Ale jednak jestem – pisze na swoim profilu.
A oto bilans wyprawy i lista spełnionych marzeń:
9240 KM
395 USD
(-9) KG
7 krajów
I 62 dni podczas których:
– dostałem wojskową rację żywnościową od polskiego żołnierza,
– obozowałem i piłem spirytus z Polakami nad Ochrydą,
– dałem nura z sześciometrowego klifu,
– tańczyłem kompromitującą salsę w macedońskim klubie,
– spałem w greckiej cerkwi,
– wiałem przed tureckim pedałem,
– brali mnie za bojownika ISIS,
– balowałem na czterech weselach w Turcji i Iranie,
– zaliczyłem dwie domówki, gdzie muzułmanie mocno testowali moją głowę,
– złożyłem flagę na cmentarzu w Teheranie, którą przywiozłem z Syberii, jako hołd dla Rodaków, którzy maszerowali do Ojczyzny,
– jechałem na stopa z irańską armią,
– zajrzałem do ulicznego świata podrywu w stolicy Iranu,
– przeżyłem perski romans rodem z argentyńskiej telenoweli,
– poznałem muzyczną elitę Iranu,
– piłem Smirnoffa z mistrzem Azji w kickboxingu,
– studiowałem perską anatomię w studiu fotograficznym przyjaciela,
– zalałem telefon i zgubiłem aparat z setkami zdjęć, po czym przez tydzień odbijałem się od policyjnych drzwi,
– dostałem propozycję pracy w irańskiej telewizji,
– zjadłem mózg owcy,
– byłem świadkiem rytualnego zarżnięcia barana,
– nocowałem i paliłem opium z irańskimi celnikami na granicy z Pakistanem,
– zostałem adoptowany przez rodzinę w Shiraz,
A to wszystko dzięki niesamowitemu fartowi i wspaniałym ludziom, których Ktoś stawia zmyślnie na mojej drodze.
To jeszcze nie koniec wyprawy. Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej śledźcie profil facebook’owy www.facebook.com/nawaletabezbileta, a w kwietniu 2017 roku wybierzcie się do Empiku, by zakupić pierwszą książkę Konrada. Książka ukaże się nakładem Wydawnictwa „Poznaj Świat”, a powstała pod czujnym nosem – Wojciecha Cejrowskiego.
Gratuluję! Tacy ludzie z pasją rozjaśniają innym życie i pokazują, że można inaczej. Trzymam kciuki za kolejne podróże.