Kilka dni przed Wigilią Bożego Narodzenia wzięłam do ręki książkę Richarda Paula Evansa „Najcenniejszy dar”, jak talizman na szczęście. Autora książki znałam już z wcześniejszych powieści. Po części wiedziałam co mnie czeka, a okres przedświąteczny sprzyja refleksom. Kiedy wszyscy jeszcze w domu spali, pijąc kawę nie wiedziałam kiedy minęło te 128 stron. Książka nie jest obszerna a trzykrotnie doprowadziła mnie do łez.
Posłuchajcie… Richard z żoną Keri i córeczką Jenną długo nie zastanawiając się, gdyż mieli dość już ciasnego mieszkania, przyjmują ofertę pracy wraz z zamieszkaniem w rezydencji starszej pani – MaryAnne Parkin. Mieli opiekować się Mary i jej domem. Richard ciężko pracował w swojej wypożyczalni strojów ślubnych i wieczorowych. Zbyt mało czasu poświęcał swojej rodzinie a przede wszystkim kilkuletniej córce. Mery nie pozostawał wobec tej sytuacji obojętna. Bardzo zżyła się zarówno z Keri jak i Jenną. Próbowała dotrzeć do Richarda. On jednak ciągle denerwował się jej pytaniami i prośbami. Szukając wyjaśnienia zachowania starszej Pani szukał tajemnicy w niej samej. Znalazł na strychu zakurzoną skrzynkę bożonarodzeniową pełną listów miłosnych ze śladami wyschniętych łez. Uważał, że Mary miała kochanka. Jej mąż nie żył od 15 lat. Jej życie i zachowanie stało się dla niego wielką zagadką. Zamiast słuchać Mary i szukać rozwiązania w sobie zaczął szpiegować. W tym czasie okazało się, że Mary ma guza mózgu i z powodu jego umiejscowienia nie można go usunąć operacyjnie. Przed wyjazdem do szpitala zadała Richardowi następujące pytanie: – (…) Czy zastanawiałeś się kiedyś, co było pierwszym darem przy Bożym Narodzeniu? On jednak nie potrafił odpowiedzieć poprawnie na jej pytanie i obruszył się, że przeszkadza jemu w podliczaniu tygodniowych zysków i strat. Zdezorientowany zwrócił się do Steva, przyjaciela Mary, który znał ją całe swoje życie, z prośbą. Chciał pomóc Mary, która stała się członkiem ich Ordziny. Nie wiedział co się z nią dzieje, czy coś ją dręczy, bo jej zachowanie było dla niego niezrozumiałe. Pokazał Stevowi list. On tylko zapewnił go, że nie są to listy miłosne i zaprowadził go w miejsce w którym wszystko zrozumiał.
Ja też zrozumiałam! I dzięki tej książce moje święta i każdy kolejny dzień był już inny. Autor spisał ta powieść dla swoich dwóch córek jako wyraz swoje miłości. – Mimo, że mówiłem im, że je kocham, nie byłem pewny, czy potrafią zrozumieć głębie tego uczucia” – napisał na okładce książki. Myślę, że książka ta została napisana dla wszystkich ojców i matek, którzy w pogoni za dobrami materialnymi zapomnieli o „Najcenniejszym darze”! Jeżeli chcecie podarować komuś ten najcenniejszy dar, zachęcam do kupienia właśnie tej książki. Dzięki niej na końcu naszej drogi usłyszymy: kochająca matka, kochający ojciec od naszych „małych” Aniołków. Polecam!
Richard Paul Evans
Najcenniejszy dar
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Oprawa twarda z obwolutą
Liczba stron: 128
Wydawnictwo Znak Literanova