Antidotum – Malarstwo Pauliny Karpowicz. Normalność należy do gatunku pojęć „worków” – można wrzucić do niego, wszystko, co się komu podoba. Brzmi zatrważająco banalnie? Każdy z nas obrósł we własne skojarzenia, które mają zadziwiającą zdolność przystosowywania się w zależności od danej sytuacji. Spróbujmy więc przyjąć pewien ogólny, najbardziej przystający tu klucz, choć niepozbawiony migotliwości. Normalność – to synonim narzuconych norm i tego, co powszechne. W takim właśnie rozumieniu te dwie kategorie pojawiają się w obrazach Pauliny Karpowicz. Artystka ubiera je w wymowne retro-narracje, wskazując na inny wymiar otaczającej nas rzeczywistości.
Zazwyczaj istnienie normalności jest mało absorbujące. Wrasta w codzienny widnokrąg i staje się niemal zupełnie niezauważalne, ale w pracach malarki normalność przyjmuje zaskakującą formę. To świat zaginiony – uwikłany w przestrzeń historyczną – w którym tylko pozornie dziewczynki stroją się w trykoty, matki w nienagannych fryzurach, z makijażem i w uroczych fartuszkach – jak ich staroświeckie babki – zajmują się domem, ścierają kurze, w niedziele pieką ciasta, podczas gdy chłopcy bawią się w wojnę.
To jedynie antidotum. Pod jego powierzchnią kryje się groza prawdziwego życia i niezwykła siła kobiet. Karpowicz grupuje obrazy w definiujące je cykle. Mamy: Zabawy dziewczęce, Prace domowe, Obrazki dla Chłopców. Artystka zdaje się powtarzać, w bardzo błyskotliwy sposób, za Ute Ehrhardt, że grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam, gdzie chcą. I to niezależnie od tego, czy świat okrzyknie je feministkami, czy gospodyniami domowymi.
Justyna Gorzkowicz
15 marca 2013 r., godz. 17.00, Drugie Piętro Strefa Sztuki, Zamojski Dom Kultury