Jan Ptaszyn Wróblewski – to kolejny bohater zamojskiej Alei Sław. – Grzesiu, ja chyba byłem wtedy w Twoich butach – żartował 4 września br. podczas uroczystego odsłonięcia pamiątkowej tablicy. Jan Ptaszyn Wróblewski w towarzystwie swojej żony Ewy odsłonił tablicę upamiętniającą jego wieloletni wkład w kulturę i promocję naszego regionu.– Nie byłoby jazzu w Zamościu, gdyby nie Grzesio Obst i gdyby nie on, nie miałbym tutaj do czego przyjeżdżać. Chyba, że z innych względów. Powiem Państwu w tajemnicy, dlaczego ja przyjeżdżam do Zamościa – ponieważ nie ma lepszego miejsca do wypicia kawy, niż tam, w tamtym narożniku w ogródku i to wieczorkiem, kiedy wszystkie światełka się świecą. – rozpoczął Jan Ptaszyn Wróblewski.
– Fajnie mam z tym Zamościem. To on mnie wybrał i same przyjemności mnie tutaj spotykają. Byłem od początku do końca tym wszystkim przerażony i nadal jestem. Jakoś nie nadaję się do tego, wolałbym wyjąć saksofon i coś zagrać – wtedy bym wiedział, co robię. Ale gdybym wcześniej wiedział, że mogę odcisnąć, co tylko chcę, to diabli wiedzą, co ja bym tam odcisnął – żartował Honorowy Obywatel Zamościa. Na uroczystości nie zabrakło licznej publiczności – zaproszonych gości i mieszkańców miasta. Tablica została wykonana z brązu (40 x 40 cm) i jest dziełem zamojskiego artysty plastyka Bartłomieja Sęczawy. Pomysłodawczynią całego przedsięwzięcia jest Teresa Madej, a fundatorem PGE Zamojska Korporacja Energetyczna S.A. – „Sponsor Kultury Zamościa”. Nad częścią artystyczną czuwali młodzi artyści z zespołu „Night Session Quintet”. Jazzowe dźwięki brzmiały aż do późnych godzin wieczornych, kiedy to w hołdzie dla muzyka zagrali m.in. Zbigniew Namysłowski, Dorota Miśkiewicz, Henryk Miśkiewicz oraz Piotr Baron.
Pierwszym bohaterem Alei Sław był świętej pamięci Jan Machulski, kto pojawi się za rok – to jeszcze tajemnica.