Pan Prezes Antoni Rawiak ma 82 lat i ciągle jest czynny zawodowo. Prawdopodobnie jest jedynym w Zamościu pracownikiem, który w tym samym zakładzie pracy przepracował 55 lat, z czego na stanowisku prezesa prawie pół wieku. – Praca jest rytmem mojego życia – mówi pan Antoni. – Praca układa mi kalendarz zawodowego i rodzinnego funkcjonowania.
Ojciec pana Antoniego w 1936 roku w Górecku Starym założył sklep spółdzielczy i tak się zaczęło. W 1947 r. pan Antoni rozpoczął pracę w sklepie założonym przez ojca, w międzyczasie skończył jedną z trzech istniejących wówczas w Polsce szkołę spółdzielczą dla dorosłych w Krynicach k. Tomaszowa Lubelskiego. W lipcu 1954 r. rozpoczął pracę w Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Zamościu. – Kiedyś zamojska Gminna Spółdzielnia była jedną z największych firm na Zamojszczyźnie, zrzeszaliśmy kilka lokalnych chłopskich spółdzielni – wspomina pan Antoni. Dziś, pomimo bardzo dużej konkurencji, zamojska GS „SCH” ostała się i działa w Zamościu, gdzie prowadzi dwa pawilony handlowe na Karolówce oraz 24 sklepy w terenie. Zamojski „SNOP” przypomina minione peerelowskie czasy, ale ma coś w sobie. – W nowoczesnych sklepach, marketach gubię się – mówi pan Antoni z Chomęcisk. – W „Snopie” kupię wszystko i nie biegam jak oszalały. Łańcucha do przywiązania krowy w żadnym markecie nie było, a w „Snopie” kupiłem. Szkoda, że gminne spółdzielnie zostały zlikwidowanie. Bardzo dobrze, że w Zamościu GS „SCH” jeszcze funkcjonuje, to były dobre firmy.
Prezes Rawiak do pracy przychodzi także w dni wolne. – W soboty pracuję krócej, trzy, cztery godziny, ale muszę być, bo spółdzielnia to mój drugi dom, a dobry gospodarz musi pilnować domu, bo zawsze jest coś w nim do zrobienia. W niedzielę pan Antoni odpoczywa. Jedzie do swojego ukochanego Górecka Kościelnego. – W niedzielę po południu wracam do Zamościa, bo w poniedziałek nie mogę się spóźnić do pracy. Prezes Rawiak jest żołnierzem AK. W 2000 roku został awansowany do stopnia majora. – Pracuję, bo to najlepsze lekarstwo na stres, no i muszę pomagać finansowo dzieciom i wnukom, takie jest życie – mówi. – Działalność w ruchu spółdzielczym zawsze traktowałem jak społeczną misję. Liczę na to, że spółdzielczość nie zniknie i odrodzi się w tej czy innej formie. W sobotę jadę do wnuka, mgr. inż. Krzysia, speca od ochrony środowiska, który co niedzielę gra na organach w góreckim kościele. Jak już posłucham, jak gra – a gra pięknie – i pooddycham góreckim powietrzem, wracam do Zamościa, bo praca to zając i uciec może – opowiada Antoni Rawiak.