Podczas święta nazywanego potocznie Świętem Zmarłych większość z nas ruszyła na cmentarze. Odwiedzić tych, którzy od nas odeszli, a właściwie ich groby… To nasza tradycja, że nie zapominamy o ważnych osobach i właśnie w pierwszych dniach listopada okazujemy naszą pamięć.
Człowiek od wieków, a właściwie od tysiącleci, darzył miejsca pochówku swoich bliskich szacunkiem, wyróżniając je w otoczeniu. Nasz starszy kuzyn, neandertalczyk, traktował miejsce złożenia ciała osoby zmarłej jako miejsce niezwykłe i ważne zarazem. Przykładem na to jest pochówek z bardzo ciekawej jaskini Szanidar, który ma około 45 000 tysięcy lat. Ciało neandertalczyka zostało położone w grobie, najprawdopodobniej na płatkach kwiatów. Co ciekawe, mężczyzna, który został pochowany, uważany byłby dziś za kalekę i bez pomocy bliskich nie mógłby także za życia egzystować… Więc kupowanie kwiatów i umieszczanie ich w grobach miało swój początek już bardzo dawno temu.
Wiele wieków później, już w epoce historycznej, w Egipcie władcy posiadający wielką władzę pokusili się o wybudowanie największych grobowców w historii naszej cywilizacji – piramid. Kamienne góry sięgające do nieba z ciałami faraonów lub najwyższych kapłanów (np. grobowiec Imenhotepa) miały zapewnić życie wieczne w przyszłym świecie pochowanym w ich wnętrzu. Przedmioty zamknięte w grobowcach miały służyć w innym świecie, dopóki znajdowały się w komorze grobowej. Grobowce władców Egiptu sprzed 4 500 lat determinowały wysiłki późniejszych osób, próbujących stworzyć grobowce choć trochę podobne do piramid z Egiptu. Taki właśnie, 600-letni monument grobowy możemy oglądać niedaleko miejscowości Krupe w powiecie krasnostawskim. Grobowiec najprawdopodobniej należący do Pawła Orzechowskiego, współczesnego Janowi Zamoyskiemu przywódcy protestanckiego. Jako arianin nie mógł zostać złożony po śmierci na cmentarzu katolickim. Monument zwieńczony piramidą ma 30 metrów wysokości, wzbudzał i wzbudza, podobnie jak egipskie piramidy przez wieki, poczucie tajemnicy, wiąże się z nim także dużo legend.
Cmentarze powstałe przez setki lat na terenie Polski były oczywiście różnorakie w swoich formach. Nasi słowiańscy przodkowie, dopóki byli poganami, mieli całkiem odmienny sposób tworzenia cmentarzy. W naszym regionie dużo jest pogańskich cmentarzysk Słowian, np. w miejscowościach Lipsko, Mokre, Łopiennik, można obejrzeć cmentarzyska kurhanowe (już we wcześniejszych numerach GM opisywane). Ciało zmarłego Słowianina kładziono na stosie z drewna (często świętych drzew, np. dębu) wraz z naczyniami wypełnionymi jadłem czy też zbożem oraz przedmiotami żelaznymi. Gdy stos płonął, ucztowano wokół niego i czyniono inne obrzędy pogrzebowe. Następnie na usypanym (być może podczas uczty) kopcu ustawiano skrzynkę lub garnek, a w nim zebrane przepalone szczątki ze stosu pogrzebowego. Takie groby odwiedzano po pewnym czasie i zapewne tak, jak współcześnie 1 listopada, całe rodziny spotykały się przy grobach przodków. Rozmawiały o zmarłym, o zmianach, jakie nastąpiły od ostatniego czasu lub o … ładnej pogodzie.
W czasach chrześcijańskiej średniowiecznej Europy ciała zwykłych śmiertelników składane były na cmentarzach przykościelnych, w tzw. poświęconej ziemi. Ważniejsze osoby mogły liczyć na pochówek we wnętrzach kościołów, np. w kryptach. W świątyniach umieszczano w posadzce prostą płytę z wyrytym mieczem na grobach rycerzy i bardziej bogate w zdobienia płyty w miejscach, gdzie pochowani byli książęta. Osoby duchowne posiadały na płytach nagrobnych wyryte kielichy. Groby świętych często umieszczane były tak, by pielgrzymi mogli zobaczyć poszczególne części ciała zmarłego (lub całe ciało). Traktowane były one w sposób szczególny i często pielgrzymujący chcieli mieć bezpośredni kontakt z ciałem, czasem nawet dochodziło do odrywania np. palców.
Początek cmentarzy, które odwiedzaliśmy w mijającym tygodniu, to koniec wieku XVIII, wtedy właśnie zaprzestaje się pochówków w granicach miast i zwartej zabudowy mieszkalnej, …ale – jak wyglądają te cmentarze i tradycja z nimi związana – to już drodzy Czytelnicy, widzieliście 1 listopada.