Od piątku do niedzieli na terenie powiatu lubartowskiego doszło do czterech zaginięć osób podczas grzybobrania. Jeden z zaginionych mimo udzielonej pomocy twierdził, że była ona zbędna gdyż doskonale wiedział gdzie się znajduje. Był przekonany, że znajdował się w okolicach leśniczówki. Policjanci znaleźli go natomiast kilkanaście kilometrów dalej w zupełnie innej części lasu. Na szczęście we wszystkich przypadkach zaginieni odnaleźli się cali i zdrowi. Apelujemy do grzybiarzy by zabierali ze sobą telefony komórkowe, kontakt telefoniczny pomaga w prowadzeniu poszukiwań.
W piątek przed południem lubartowscy policjanci otrzymali zgłoszenie o zaginięciu 82 – letniego mieszkańca miejscowości Rawa. Według rodziny zaginionego mężczyzna dzień wcześniej pojechał quadem na grzyby do lasu w miejscowości Nowy Antonin. Z pewnością dotarł tam gdyż był widziany przez inne osoby. Sytuacja była bardzo poważna ponieważ zaginiony z powodu cukrzycy musiał regularnie przyjmować leki. Już po niespełna godzinie na miejscu było kilkudziesięciu policjantów gotowych do poszukiwań. Do akcji miał być włączony policyjny śmigłowiec i pies tropiący. Wtedy zaginiony 82 – latek sam powrócił do domu. Jak się okazało noc spędził u kolegi w Antoninie. Nie sądził, że jego nieobecność spowoduje tak duże zamieszanie.
Policjanci jeszcze na dobre nie zakończyli wcześniejszej akcji, a wpłynęło kolejne zgłoszenie o zaginięciu grzybiarza. Tym razem w lesie w miejscowości Czerwonka – Gozdów zaginął 83 – letni mieszkaniec Lublina, który wybrał się na grzybobranie ze swoim zięciem. Zaalarmowani policjanci w ciągu kilkudziesięciu minut odnaleźli zaginionego w rejonie miejscowości Firlej. Kilka kilmoetrów od miejsca zaginięcia. Był cały i zdrowy. Mundurowi przekazali go pod opiekę rodziny.
Godzinę później policjanci musieli znowu rozpocząć poszukiwania Kolejny mężczyzna zaginął w lesie tym razem w miejscowości Giżyce. 55 – letni mieszkaniec Lublina przyjechał na grzyby z małżonką. Po pewnym czasie para straciła ze sobą kontakt. Kobieta o zaginięciu męża zawiadomiła natychmiast policjantów. Po niespełna godzinie funkcjonariusz odnaleźli 55 – latka w lesie.
Najtrudniejszą akcję policjanci przeprowadzili natomiast w niedzielę. W lesie w miejscowości Zagrody Lukówieckie zaginął 37 – letni mieszkaniec tej miejscowości. Mężczyzna o 10.00 rano miał pojechać rowerem do lasu. Mimo, że było już po 21.00 nie powrócił od do domu. Ostatnio kontaktował się z rodziną telefonicznie około godziny 15:00. Od tamtej pory już nie dzwonił jak też sam nie odbierał telefonów. Mimo zmroku i bardzo trudnego terenu kilkunastu policjantów rozpoczęło poszukiwania. W trakcie akcji policjantom udało się nawiązać kontakt telefoniczny z zaginionym. Mężczyzna twierdził, że jest cały i zdrowy i nie potrzebuje pomocy. Według jego relacji znajdował się w okolicach leśniczówki. Mundurowi sprawdzili ten rejon jednak mężczyzny nie spotkali. Poszukiwań nie ułatwiał też sam zaginiony, który zrywał połączenia telefoniczne. Jednak w trakcie jednej z rozmów z zaginionym policjant usłyszał w słuchawce dźwięk policyjnej syreny. Okazało się, że w tym czasie użył jej jeden z patroli będący w zupełnie innej części lasu. Okazało się, że 37-latek był pod wpływem alkoholu. Nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania. Pomimo udzielonej mu pomocy był wobec policjantów bardzo arogancki i wulgarny. Został przekazany pod opiekę rodzinie.
Apelujemy do wszystkich, a w szczególności rodzin i osób starszych aby podczas wyjść w nieznane tereny mieć przy sobie telefon komórkowy z naładowaną baterią. Posiadanie telefonu komórkowego, w dużym stopniu ułatwia szybkie dotarcie i odnalezienie zaginionego.
G.P.