W ostatnich dniach zamojskie zoo przypomina miasteczko akademickie. Jedni mieszkańcy się wprowadzają, a inni wyprowadzają.
– Wczoraj wyjechała puma, oddaliśmy ją do ogrodu zoologicznego na Ukrainie, a 14 marca na jej miejsce z Czech przybędą lamparty cejlońskie. To bardzo rzadki i zagrożony wyginięciem gatunek. Ich populację szacuję się na około 500 sztuk. Ich obecność w naszym zoo może przyczynić się do zwiększenia liczebności tego gatunku – informuje Grzegorz Garbuz, dyrektor Zoo w Zamościu. Dokładnie będą to dwie młode samice i pochodzą z ogrodu zoologicznego w Ostrawie. Przez pół roku będą się aklimatyzować w naszym zoo. Lamparcica, która bardziej polubi swój nowy dom, pozostanie w nim na stałe, druga niestety będzie musiała się wyprowadzić. Na wolne miejsce sprowadzony będzie samiec. Wiadomo, że razem z lampartami, pojawi się para dorosłych legwanów kubańskich. Są jaroszami, ich posiłek składa się głównie z liści, nie odpuszczają nawet kaktusom. Jednak najciekawszy okaz i pierwszy mieszkaniec nowo powstałego ośrodka kwarantannowania, zaskoczył nawet dyrektora Garbuza, bo jego przyjazdu się nie spodziewał. – Celnicy z Izby Celnej w Przemyślu, przekazali nam papugę Arę Szafirową. Jest to niezwykle rzadki gatunek, a zarazem najcenniejszy jaki trafił do nas z przemytu. O tym czy pozostanie w zamojskim Zoo na stałę zadecyduje minister środowiska. Na pewno w zamojskim zoo nie będzie jadowitych węży, bo jak wyjaśnił dyrektor, ich przetrzymywanie jest obłożone niezwykle restrykcyjnymi przepisami oraz jest zbyt kosztowne. Obrazując jedna dawka surowicy, kosztuje nawet 1,5 tys. zł. W wypadku ukąszenia przez egzotycznego gada niekiedy trzeba podać nawet 30, a termin ważności jest bardzo krótki.