Tylko wtajemniczeni wiedzą, że w Zamościu mamy liczącą się w Polsce motocyklową grupę stunferów. Od 2006 r. tworzy ją grupa czterech motocyklistów zrzeszonych w FRS-Zamość. Grupę Frantic Riders Squad tworzą: bracia Łukasz, Sebastaian i Kamil Bełzowie i ich kolega Jakub Jadczak.
– Znudziła nam się typowa jazda motocyklem po drogach, postanowiliśmy zająć się ekstremalną jazdą na motocyklach i tak to się zaczęło – wspomina pan Kamil. Czterech młodych zapaleńców z Zamościa stworzyło grupę zajmującą się ekstremalną jazdą na motocyklach, tj. stunt i freestyle. Początki były trudne. Ekstremalną jazdę na motocyklach można uprawiać pod warunkiem, że ma się do dyspozycji odpowiednie motocykle, a te są niestety, bardzo drogie. Dziś zamojscy motocyklowi kaskaderzy mają do dyspozycji trzy motocykle kawasaki ZX6R i hondę CBR 600. Motocykle w niczym nie przypominają tych typowych. Są przerobione na potrzeby stuntu. Nie mają świateł, mają przerobione siedziska, hamulce, są specjalnie obudowane stalowymi ochraniaczami na silnik. – Przeróbek są dziesiątki i wszystkie robimy sami – mówi pan Kamil. Stunt to nie tylko ekstremalny sport i pasja, ale także sposób na życie. Każdą wolną chwilę zamojscy motocykliści przeznaczają na remonty i adaptację motocykli oraz na treningi, a te są wyjątkowo wyczerpujące. Na swoich motocyklach zamojscy stunfersi pokazują jazdę i ewolucje zapierające dech w piersiach. Jeżdżą na jednym kole, na zbiorniku, robią „cyrkle”, palą gumę. Jednym słowem – jeżdżą ekstremalnie.
Łukasz Bełz, jeden z członków zamojskiego FRS, nie ma wątpliwości. Nawet jazda ekstremalna może być jazdą bezpieczną, jeżeli jeździ się „z głową”. Jazdy ekstremalnej nie wolno uprawiać na ulicach, to samobójstwo dla motocyklisty i innych użytkowników dróg. Początkujący motocykliści, chcący uprawiać ekstremalną jazdę na motocyklu, powinni być szkoleni przez tych, którzy takie umiejętności jazdy już posiedli.
Do ekstremalnej jazdy niezbędny jest odpowiedni strój, no i oczywiście odpowiedni motocykl. Zamojscy ekstremalni motocykliści mają problem. Przez wiele lat ćwiczyli na parkingu w Sitańcu, obecnie ćwiczyć tam nie mogą. Na treningi dojeżdżają do Karpia. Uprawianie stuntu to drogie hobby. Koszt motocykla to prawie 15 tys. zł. Dużo kosztują niezbędne jego przeróbki, modernizacje i przystosowanie do ekstremalnej jazdy. Dużo kosztują treningi. Na każdy motocykle transportowane są samochodami. Do tego trzeba doliczyć koszt paliwa i specjalnego ochronnego kombinezonu. Rachunek jest prosty – potrzebne są pieniądze i jeszcze raz pieniądze.
– Ale pasja to pasja – mówią bracia Kamil i Łukasz Bełzowie. – Swoje każde wolne chwile poświęcamy motocyklom, treningom i zawodom. Zamościanie ekstremalnie jeździć potrafią. W kategorii „stunt” Łukasz Bełz jest wicemistrzem Polski. W tym roku zajął pierwsze miejsce w Moto Show Bielawa, drugie na zawodach Toh Stunt Party Kędzierzyn Koźle i trzecie na Extreme Day Rzeszów.
Zamojska grupa FRS ma wprawdzie sponsorów, ale ciągle poszukuje nowych. W nowym sezonie, a więc już w 2012 r., młodzi motocykliści z Zamościa zapowiadają kilka pokazów w mieście i na Roztoczu. Są przekonani, że takie pokazy staną się także lekcją bezpiecznej jazdy dla wszystkich amatorów jednośladów. Już dziś ostrzegają tych, którzy poruszają się motocyklami po drogach publicznych. Motocykl, skuter, motorynka zawsze muszą być sprawne technicznie, a dosiadający ich młody człowiek musi mieć „głowę na karku”. Motocyklowe popisy, takie jak jazda na jednym kole na drogach publicznych, to samobójstwo.
Jeżeli ktoś zechce poznać tajniki „ekstremalnej jazdy na motocyklu” – ma szanse. Panowie z zamojskiego FRS są do dyspozycji.