Ludzie przeliczani na pieniądze, o pacjentach mówi się nadwykonanie – to nie film science fiction, lecz sytuacja w naszych szpitalach. Kto pierwszy, ten lepszy, a pierwszy ten, który w najcięższym stanie. Szpital przyjmie do końca roku tylko tylu pacjentów, ilu przewidziały kontrakty z NFZ. A to oznacza kolejne trudności i wydłużenie kolejek do przyjęcia na oddziały.W związku z tym, że NFZ nie przewiduje w tym roku finansowania zarówno świadczeń zdrowotnych wykonanych ponad umowne limity, jak i renegocjowania zawartych umów w celu zwiększenia finansowania leczenia pacjentów, dyrekcja szpitala im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu podjęła ostateczną decyzję – miesięczny limit przyjęć świadczeń zakontraktowanych w umowach z Narodowym Funduszem Zdrowia ma być bezwzględnie przestrzegany.
Ograniczenia zostały wprowadzone na wszystkich szpitalnych oddziałach, za wyjątkiem świadczeń nielimitowanych na oddziałach kardiologii inwazyjnej, położnictwa i neonatologii. – Na oddziale chirurgii naczyniowej tegoroczny kontrakt został wykonany w połowie września. A to oznacza, że ponad 70 zaplanowanych do przyjęcia w tym roku pacjentów trafi tu najwcześniej w marcu, gdy szpital podpisze nowy kontrakt z NFZ. W tej chwili oddział przyjmuje chorych jedynie w stanach ostrych, które zagrażają ich życiu – informuje Ryszard Pankiewicz, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu. – Taka sama sytuacja czeka inne odziały. Trudno powiedzieć kiedy, to kwestia miesiąca, może miesięcy. Szpitale zmagają się z NFZ o zapłatę za świadczenia ponad kontrakt, tzw. nadwykonania – w obecnym półroczu wyrobiliśmy już 12 mln zł. Dług szpitala ciągle rośnie, poprzedni rok zamknęliśmy bilansem ujemnym na – 43 mln zł.
RAMKA:
Kolejki były zawsze, ale teraz zaczną się wydłużać coraz szybciej. Przykładowo, jeżeli chcemy dostać się do poradni foniatrycznej w szpitalu papieskim – musimy czekać 181 dni, a oczekujących jest już 520 osób;
poradni alergologicznej – 77 dni, liczba oczekujących 525 osób;
poradni chirurgii naczyniowej – 141 dni, oczekujących 449;
poradni diabetologicznej – 65 dni, oczekujących 261,
poradni endokrynologicznej – 78 dni, oczekujących 465,
poradni urologicznej – 62 dni, oczekujących 967;
poradni leczenia schorzeń tarczycy – 102, oczekujących 31;
poradni gastroenterologicznej – 173 dni, oczekujących 73.
źródło: www.szpital.zam.pl
Ze względu na trudną sytuację w województwie, przestrzeganie limitów przyjęć wprowadził szpital w Chełmie oraz kilka lubelskich szpitali.
Trudno ocenić – co z punktu widzenia pacjenta jest lepsze – spieszmy się chorować, żeby były jeszcze miejsca? Czy bójmy się chorować, bo jak nie będziemy przypadkiem ostrym, zagrażającym naszemu życiu, to nas nie przyjmą? Sytuacja patowa? A może i nie. Nie dla wszystkich. Kolejny sposób na wyjście z kryzysu. Podzielić społeczeństwo na lepszych i gorszych, czyli biednych i bogatych. Okazuje się, że prawa do życia i opieki zdrowotnej nie posiada każdy bez względu na wiek, płeć, status społeczny czy narodowość. Prawo to mają posiadacze pieniędzy, nierzadko – dużych pieniędzy. Jeżeli nie ma miejsc w poradni, zawsze można zapłacić i prywatnie skorzystać z porad specjalisty. Odwiedzanie gabinetów prywatnych czy wykupienie dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego nie tylko ratuje zdrowie pacjentów, ale i budżet lekarzy oraz państwa. Tylko, że znowu uderza w portfele obywateli. Wg badań przeprowadzonych przez CBOS (z kwietnia br. „Opinie o opiece zdrowotnej”) Polacy coraz częściej obok usług dostępnych w ramach ubezpieczenia (NFZ) „dokupują” usługi prywatne. Są to przede wszystkim wizyty u stomatologa oraz lekarza specjalisty, stosunkowo rzadko – u lekarza pierwszego kontaktu, do którego, według deklaracji ankietowanych, relatywnie łatwo można się dostać w ramach ubezpieczenia. Za wizytę u specjalisty musimy zapłacić minimum ok. 80 zł. Doliczyć należy jeszcze koszty dodatkowych badań i leków. Bezpłatna służba zdrowia to mit. Zdrowie jest przecież najważniejsze, chcesz być zdrowy – to płać.
Abk