Każdy szanujący się szlachcic w XVII wieku powinien posiadać jako część swojego stroju pas ozdobny, zwany kontuszowym. Pasy posiadały wzory pochodzące z Turcji i Persji oraz cechowały się kunsztem charakterystycznym dla Bliskiego Wschodu. Różne to były pasy, powszechnie nazywane słuckimi od manufaktury Radziwiłłów w mieście Słucku (nazywaną persjarnią). Początki ich wytwórstwa związane były z warsztatami ormiańskimi znajdującymi się w Konstantynopolu. To Ormianie, korzystając ze swoich kontaktów w Turcji i Persji, importowali jedwab, którego używano do pasów słuckich, oni też produkowali je i sprzedawali.
Wśród innych towarów, nazywanych ormiańskimi w instrukcjach celnych dla Kamieńca Podolskiego, wymieniane były mydła greckie, tureckie. Być może i w Zamościu w taki towar kupcy byli zaopatrzeni.
Nasz Zamość, jako jedyne miasto w dzisiejszej Polsce, w którym znajdowała się gmina ormiańska, posiadał bardzo bogatych kupców, którzy zajmowali się handlem wyrobami jubilerskimi, wspaniałymi tkaninami, przyprawami… U kupca Sołtana Sachwelowicza (właściciela Kamienicy pod Madonną) znajdowały się w sklepie czapki z futrem sobolowym. Abraham Kirkorowicz sprzedawał ferezje i inne ubrania.
Spisy pochodzące z wieku XVII mówią także o dużej ilości broni w sklepach Ormian zamojskich. Ozdobione wspaniałymi wzorami szable były zapewne niezwykle oryginalną bronią. Bogato zdobione w typowo azjatyckie wzory były też wnętrza pomieszczeń, dziś można je obejrzeć m.in. w salach Muzeum Zamojskiego lub innych kamienicach przy podcieniach, w których zlokalizowane były w XVII w. hale targowe. W jednej z izb, w której znajduje się dziś sklep obuwniczy, na zapleczu można przeczytać inskrypcję ormiańską zdobiącą belkę stropową od 300 lat.
Jak wyglądali Ormianie? Zapewne podobnie do dzisiejszych mieszkańców Armenii – posiadali długie nosy oraz śniadą cerę. Ubrani w piękne stroje wnosili do Padwy Północy powiew Orientu. Podróżowali nie bojąc się świata, mieli jednak spokojny dom, do którego wracali – miasto Zamość.
Życiorysy naszych Ormian są pełne niezwykle ciekawych faktów. Eliasz Kisterowicz pochodził z Krymu – z Kaffy (dziś Teodozja). Kaffa w momencie jego narodzin była kolonią genueńską z wieloma cerkwiami i dzielnicą ormiańską. Została zdobyta pod koniec XV wieku przez Turków, ale ciągle tolerujących armeńską społeczność. Eliasz sam wyjechał do Jazłowca na pograniczu Rzeczpospolitej i zajął się handlem wołami. Po zdobyciu Jazłowca przez Turcję przeniósł się do Jass. Następnie handlując wołami często przyjeżdżał do Polski i swoje szczęście znalazł w Zamościu. Tu ożenił się i został powszechnie poważanym obywatelem. Innym słynnym Ormianinem zamojskim, prawdziwym podróżnikiem był Symeon (Szymon) Lechici, nazywany Szymonem z Zamościa, gdzie urodził się w 1584 r. Podróżując przez 12 lat po krajach Europy i Azji opisywał stosunki pomiędzy miastami i państwami. Był np. w Rzymie, Wenecji, Jerozolimie, Stambule, Bośni. Pisał, iż kupcy ormiańscy ze Lwowa posiadają swoich przedstawicieli w wielkich miastach wieku XVII, czyli w Stambule, Moskwie i Gdańsku. Inny zamojski Ormianin opisał nalot szarańczy w 1711 r. Co ciekawe – ta sama klęska upamiętniona została pomnikiem szarańczy w Zwierzyńcu. Kronikarzem tym był Zachariasz Arakiełowicz, wójt gminy ormiańskiej, który tak opisuje nalot szarańczy w dniu 26 sierpnia 1711 r. w Zamościu: ,,Wielkim tłumem leciała (szarańcza) na część Zamościa, na żydowską ulicę, jednak na przedmieścia nie padła, ale okoliczne owsy, hreczki całkowicie wyżarła”. Z rodziny Arakiełowiczów pochodziło wiele zacnych postaci, Jakub Paschalis Arakiełowicz był XI infułatem zamojskim.
Podcienia wzdłuż ulicy Ormiańskiej i wschodniej pierzei rynku od przywileju, gdzie napisano: ,,Pierzeję, gdzieby swe place i budynki dla swego wczasu mieć mogli, z tymże prawem jako inni mieszczanie otrzymali”, stały się na wieki z nimi związane, o czym świadczy dziś nazwa ulicy Ormiańskiej.