– Pasja nie wiąże się z pieniędzmi. Jeżeli ktoś to robi dla pieniędzy to jest to już wypaczenie. To taka czynność, która nie ma nic wspólnego z kosztami – tak o swojej pasji – podróżach, wydawać by się mogło, że bardzo kosztownej, mówi Andrzej Bulak.
Obecnie mieszka w Rozłopach, urodził się w 1982 roku. Jego życie różni się od naszego, od 1994 roku. To właśnie wtedy miał wypadek, jadąc na motorowerze. Najechał na niego samochód i trafił w ciężkim stanie do szpitala. To dzięki swoje mamie, która była świadkiem wypadku i szybko zawiozła go do szpitala, przeżył. Poważne obrażenia głowy i ciężka operacja, po której był w czterotygodniowej śpiączce, nie rokowały dobrze. – Lekarze mówili, że nie będę chodził. Po pół rocznej rehabilitacji, wsparciu mamy i bardzo dobrym specjalistom, nauczyłem się mówić, chodzić od nowa. Wyszedłem ze szpitala o lasce – mówi Andrzej. Teraz chodzę samodzielnie i jestem niezłym piechurem. Do tej pory ćwiczę, jeżdżę na rehabilitację i do sanatorium. Nie odzyskam już dawnej sprawności, ale zawsze mogę ją stracić. Jeżeli mięśnie się zastaną to będzie problem. Dbam o to, żeby nie stać w miejscu. Jeden z podróżników powiedział mi kiedyś, że jeżeli się nie rozwijam, to się zwijam. Prawdziwe. Nawet jak wyjeżdżam do sanatorium np. do Kołobrzegu, wypożyczam kijki i zwiedzam, szukam ciekawych miejsc. Wszędzie dostrzegam wszelkie zalety. Chce pokazać ludziom, że nie ma żadnych barier. Jedyne bariery rodzą się w naszej głowie. Powinniśmy się oddawać swojej pasji i spełniać swoje marzenia, każdy na to zasługuje. Dowodem na to jest organizowany przez Andrzeja wyjazd do Szczawnicy „na własną rękę” – trzynaście osób niepełnosprawnych wyruszy w lipcu na wielką przygodę. To jest wyjazd zaplanowany, ale najczęściej nasz podróżnik wyrusza samotnie i spontanicznie. Zakochał się już w Bieszczadach, Rosji i Ukrainie. Zwiedził Polskę, Słowację, Niemcy … Najczęściej jeździ w góry, bo ma lęk wysokości i walczy by pokonać kolejną barierę. Co ciekawe jego ulubionym miejscem jest Bukowa Góra w Zwierzyńcu. Zachwyca się nowymi miejscami, kulturami ale przede wszystkim ludźmi. – Uwielbiam poznawać mentalności ludzi. Z góry zakładam, że ludzie są dobrzy, ufam im i nie zawiodłem się na nich. Moim największym marzeniem jest pojechać na Syberię. Jest to niesamowite miejsce, nie ma tego zgiełku, głusza, dzicz i ci ludzie… którzy doceniają człowieka takiego jakim jest. Moim autorytetem jest moja mama. Zaszczepiłem nawet w niej swoją pasję, razem chodzimy z kijkami. Cenię też wielu podróżników, przede wszystkim alpinistów. Jestem w kontakcie z Janem Melą i mam nadzieję, ze w kolejnej edycji wezmę udział w kolejnej edycji wyprawy na Kilimandżaro. Recepta na szczęście: Najważniejsze cieszyć się życiem, uciekać od pogoni za pieniędzmi i być skromnym człowiekiem.
Jeżeli chcecie poznać bliżej Andrzeja Bulaka, możecie to zrobić w Zamojskim klubie Podróżnika „Śródziemie”, o którym więcej przeczytacie na naszej stronie.