O swojej drodze z „Armii Krajowej na Sybir” opowiadał podczas promocji książki własnego autorstwa major Zbigniew Kruk. W listopadzie 1944 roku, w jednym z gmachów zamojskich koszar, NKWD skazało na karę śmierci za przynależność do AK 18-letniego Zbigniewa Kruka. 8 listopada br., po 67 latach od tamtego zdarzenia, major promował w Książnicy Zamojskiej w Zamościu, co ciekawe – sąsiadującej z dawnym budynkiem sowieckiego sądu – swoje książkowe wspomnienia. – Czemu to wszystko napisałem? Od dawna nurtowały mnie myśli, aby to zrobić. Miałem kolegów, których teraz nie ma. Wspólnie walczyliśmy, cierpieliśmy, nie mogłem więc pozwolić, aby o nich zapomniano. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mi w tym pomogli – tłumaczył wzruszony autor.
Major Zbigniew Kruk urodził się w 1926 roku w Zaleszczykach w województwie tarnopolskim. Od początku był wychowywany w duchu patriotycznym. Miał kogo naśladować – jego ojciec Józef był podoficerem WP i brał udział w walkach z bolszewikami, w kampanii wrześniowej i w bojach partyzanckich na Zamojszczyźnie. Był organizatorem pierwszej placówki ZWZ-AK w Skierbieszowie i Łaziskach, do których trafiła rodzina Kruków we wrześniu 1939 roku. Tutaj wówczas 14-letni Zbigniew wstąpił do oddziału partyzanckiego por. Henryka Kapłona ps. „Żuraw”, gdzie brał w licznych akcjach skierowanych przeciwko hitlerowcom. Po wyzwoleniu Zamojszczyzny został aresztowany przez NKWD i skazany na karę śmierci, ostatecznie zamienioną na 10 lat katorżniczych robót na Syberii. Do Polski wrócił w grudniu 1955 roku.
Swoje przeżycia opisał w książce „Z Armii Krajowej na Sybir”, wydanej dzięki wsparciu rodziny. – W czasie prac nad książką natknęliśmy się na wiersz znaleziony przy ekshumowanych w Katyniu zwłokach Wacława Kruka z Tarnopola, zupełna zbieżność nazwisk. Bardzo się cieszę, że mój tato mógł o tym wszystkim napisać, bo Wacław Kruk nie miał takiej możliwości – mówił Sylwester Kruk. We wspomnieniach możemy przeczytać o warunkach, w jakich musieli pracować polscy zesłańcy, o ciężkiej pracy i o śmierci, która każdego dnia zaglądała autorowi w oczy. „(…) Pracowaliśmy bez odpoczynku. Bojec (strażnik) grzał się przy ognisku, a my, żeby nie zamarznąć na śmierć, musieliśmy bez przerwy kuć ziemię przez dwanaście godzin dziennie przy mrozie -40 C.(…)”.
Książkę Zbigniewa Kruka wysoko ocenił dr Jacek Feduszka z Muzeum Zamojskiego w Zamościu – Cenną warstwą tych wspomnień są losy zesłańców, a zwłaszcza tych osób, które walczyły za Polskę i zostały objęte aparatem sowieckiego terroru. Te wspomnienia są bardzo cenne dla historyków. Tego typu pozycji ukazało się stosunkowo mało.
Wspomnienia majora Kruka można kupić we wszystkich zamojskich księgarniach.