Paweł Kułaj – Jakie nowości pojawią się w tegorocznym programie obchodów 90. rocznicy bitwy pod Komarowem?
Tomasz Dudek – Pierwszą rzeczą jest dyscyplina „Bieg Gońca”, w konkurencji będzie brało udział od 12 do 15 zawodników, nagrodą jest cegiełka wartości 10 tys. złotych na rzecz budowy Pomnika Chwały Kawalerii i Artylerii Konnej z umieszczeniem informacji na cokole Pomnika. W tym roku inscenizacja będzie odbywała się przy wzgórzu 255, tam, gdzie de facto miała miejsce sama bitwa. Impreza ma wymiar 3-dniowy, ale poprzedzana jest planem filmowym, w związku z czym nasz obóz kawalerski będzie trwał od 23 do 29 sierpnia br., będą bardziej rozbudowane manewry kawalerii, będzie więcej koni, ułanów, sprzętu, zmienione jest miejsce capstrzyku, nie będzie odbywał się tak, jak w zeszłym roku na cmentarzu, ale w Wolicy Śniatyckiej – tam, gdzie będą się odbywały główne uroczystości.
Jakie osobistości odwiedzą komarowskie pola w dniu głównych uroczystości?
Nie ma jeszcze potwierdzenia, czy przyjedzie Bronisław Komorowski, ma się to wyjaśnić w najbliższych dniach. Nie wiadomo również, czy pojawi się Jerzy Hoffman, jest już starszym człowiekiem. My, jako stowarzyszenie, zaprosiliśmy szereg osób związanych z bitwą. Swój przyjazd zapowiedział pan Andrzej Krzeczunowicz, syn Kornela Krzeczunowicza, dowódcy 8. Pułku Ułanów w bitwie pod Komarowem, pan Maciej Dembiński, syn Stefana Dembińskiego, dowódcy 9. Pułku Ułanów Małopolskich w bitwie pod Komarowem. Dzisiaj również w rozmowie z adiutantem Jackiem Skoczylasem swój przyjazd na całość imprezy potwierdził pan major Zbigniew Makowiecki, Prezes Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii w Londynie. Gościć będziemy również panią Karolę Skowrońską, Prezes Fundacji na Rzecz Tradycji Jazdy z Grudziądza. W całości imprezy będzie również nam towarzyszył pan Lesław Kukawski, który podobnie jak w zeszłym roku będzie przewodniczył komisji w czasie II Manewrów Kawalerii pod Komarowem, jak i pierwszym Biegu Gońca. Pan Lesław Kukawski jest naszym stałym konsultantem do spraw kawalerii, wspomagając nas swoją ogromną wiedzą. Święto Kawalerii Polskiej będzie wielkim wydarzeniem, które godnie uhonoruje tradycję polskiej kawalerii.
Obecny etap upamiętnienia bitwy jest nie niewątpliwym sukcesem dla Stowarzyszenia i samego Komarowa. Jak udało się to uzyskać?
Jest to wiele lat ciężkiej pracy. Ja rozpocząłem to wszystko prywatnie. Od 2003 roku zaczęliśmy zapraszać wszystkich do udziału i pomocy w tym przedsięwzięciu. Tak z roku na rok się to wszystko rozwijało. Założyliśmy Stowarzyszenie, gdyż wszystko się szybko rozwijało i potrzebowaliśmy zorganizowania się. Stowarzyszenie jest organizacją ciekawą. Jest może nieliczne, ale są w nim osoby, które bardzo aktywnie działają i nie tylko tę imprezę tworzą. Jest powołany specjalny sztab, który kieruje też innymi sprawami. Wszystko jest zorganizowane na wzór wojskowy. Zaangażowane są osoby z całej Polski, m.in. z Warszawy, ze Szczecina. Ta impreza, którą teraz robimy, na tym etapie jest tak wielka, że nie da się nad tym zapanować, potężna logistyka, dla przykładu: jeden koń wypija od 15-20 litrów wody dziennie, proszę więc sobie wyobrazić, jaka to wygląda, jeśli tych koni jest 250, a impreza jest kilkudniowa, nie wspominając już o jedzeniu i zakwaterowaniu. Sympatię całej „kawaleryjskiej” Polski pozyskaliśmy tym, że u nas nie ma podziałów, każdy, kto przyjdzie jest traktowany tak samo, nie ma żadnego faworyzowania poszczególnych grup. Nie zdarzyło się jeszcze, aby jakakolwiek grupa, która do nas przyjechała, wróciła niezadowolona. Wręcz przeciwnie, wracają i przywożą nam kolejne zainteresowane osoby. Do tego jeszcze dochodzą wspaniałe możliwości terenowe, dogodne do jeździectwa. Naszą intencją jest, aby cały ruch kawaleryjski integrował się i angażował jak najmocniej w tę naszą imprezę. Stąd też ten cały pomysł. Stowarzyszenie nasze jest jedyną organizacją w Europie, zajmującą się tym okresem historycznym i jako jedna z dwóch organizacji w Polsce należymy do Europejskiej Unii Dróg Historycznych. W związku z tym mieliśmy mnóstwo zapytań – czy mogliby przyjechać goście z Europy, jednak ze względu na film i logistykę musieliśmy teraz odmówić, ale od przyszłego roku będzie inaczej. 90 proc. przedsięwzięcia spoczywa na naszych barkach, poszukujemy sponsorów itp. Dużo pomaga nam samorząd odnośnie do logistyki, wypożyczenia pól na czas manewrów kawaleryjskich itp. Pewne wsparcie otrzymujemy też od województwa. Mamy nadzieję, że dzięki tegorocznej wielkiej promocji, cała Polska zwróci uwagę na naszą inicjatywę i z roku na rok będzie łatwiej.
Dlaczego Bitwa pod Komarowem przez szereg lat była zapomniana?
Po pierwsze bitwa była przyćmiona przez „Cud nad Wisłą”. Przez wiele lat o tej bitwie nie można było mówić. Była to wielka porażka Stalina, Budionnego. Rosjanie nie przyznawali się do tej klęski. Dopiero teraz odgrzebujemy tę prawdę, chociaż też natrafiamy na mały opór ze względu na pojednanie polsko-rosyjskie, omijanie tematu roku 1920 – wszelkie sprawy z tym związane są wygładzane. My natomiast robimy swoje. Historycznie bitwa to największa bitwa kawaleryjska XX wieku, w takiej skali, w takich proporcjach, mnóstwo pojedynków indywidualnych. 1,5 tys. polskiej kawalerii stanęło przeciwko 7,5 tys.. Rosjan. Wielkość ta jest trudna do precyzyjnego oszacowania, z racji właśnie zatajania przez Rosjan tej wielkiej klęski. Nie chcieli pokazać tej skali. To było poniżenie. Dla mnie osobiście ta bitwa to całe moje dotychczasowe życie, poświęcam temu zagadnieniu aż za dużo czasu, co nie zawsze dobrze odbija się na moim życiu osobistym. Przekraczam znacznie te granice. To kawał mojego życia.
Czy mógłby Pan podzielić się jakąś ciekawostką, która miała miejsce podczas tej bitwy?
Cała ta bitwa jest bardzo ciekawa, walczyło w niej mnóstwo wspaniałych ludzi. Było wiele zaskakujących manewrów taktycznych, bardzo dużo indywidualnych pojedynków, chociażby dowódcy brygad rosyjskiej i polskiej stanęli naprzeciwko siebie, obydwaj strzelali do siebie z pistoletów, gdy skończyła się amunicja, poszli na szable. Ciekawą postacią bitwy był również major Dobrzański znany jako Hubal, który z wielką euforią brał udział w walkach.
Na jakim etapie jest projekt budowy pomnika?
Mamy obecnie model, przygotowaną wizualizację. Z uwagi na to, że zaangażowani jesteśmy w te wszystkie powyższe działania, to trudno jest nam się jednocześnie zająć wszystkim na raz. Sprawę zablokowała trochę śmierć śp. Andrzeja Przewoźnika, który był wielkim entuzjastą projektu. Myślę również, że należy wszystko stopniować i nie robić wszystkiego na raz, zastanawiamy się nad odsłonięciem pomnika w okrągłą 100. rocznicę bitwy. Pomnik na pewno powstanie, nie chcemy jednak narzucać sobie jakichś specjalnych terminów. Ciągle zbieramy fundusze i spokojnie planujemy kolejne ruchy w tej sprawie.
Dziękuje za rozmowę.