Rozmowa z Panią Małgorzatą Muzyczuk, uczestniczką XXIII Biegu Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny.
Jak Pani ocenia zakończony właśnie XXIII Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny?
To był chyba drugi bieg pod względem liczby startujących zawodników. Było sporo nowych twarzy, ludzi młodych, ale nie zabrakło też weteranów, którzy przyjeżdżają tu rokrocznie. Trasa była bardzo ciężka, bo pogoda była upalna. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tak grzało przez całe cztery dni.
Jest Pani rekordzistką pod względem liczby występów w Biegu Pokoju. Już 22 razy wzięła Pani udział w tej imprezie. Co Panią tu przyciąga?
Nie biegałam tylko w pierwszej edycji, ponieważ najzwyczajniej nie wiedziałam, że bieg jest w ogóle organizowany. Zaczęłam brać udział w 1989 roku i byłam pierwszą startującą kobietą. W tym roku do startu zmobilizował mnie sędzia główny biegu, Lucjan Ksykiewicz. Poza tym przyciąga mnie tutaj niesamowita atmosfera. To bieg inny niż wszystkie, gdzie z reguły przyjeżdża się na zawody, bierze w nich udział, a potem od razu wraca się do domu. Tutaj przez cztery dni biegamy, ale też poznajemy wielu ciekawych ludzi i spotykamy się ze starymi znajomymi biegaczami poza trasą.
Jak z perspektywy czasu postrzega Pani ten bieg? Jak zmieniał się przez lata?
W pierwszych edycjach nie było tej atmosfery na trasie, co teraz. Brakowało kibiców, którzy by nas wspierali. Ludzie byli bardzo nieprzychylnie do nas nastawieni, krzyczeli np. „weźcie się do roboty” itp. Teraz jest zupełnie inaczej. Mieszkańcy miejscowości, przez które biegniemy, wychodzą na trasę, dopingują, podają wodę. Ja jestem zaskoczona, bo wielu kibiców pamięta mnie i poznaje. To miłe.
Są jakieś szczególne chwile, które najmocniej utkwiły Pani w pamięci?
Pamiętam, że w drugiej edycji, kończąc jeden z etapów w Krasnobrodzie, dostałam od pewnej starszej pani z dzieckiem medalik Matki Boskiej Krasnobrodzkiej. Zakładam go zawsze na Bieg Pokoju. Ciekawa jestem, czy te osoby pamiętają, że mi go dały. Chciałabym je jeszcze spotkać.
A jak Pani ocenia swój występ w tegorocznej edycji?
Ja nie biegam tutaj dla wyników, tylko dla idei tego biegu, czyli dla uczczenia pamięci Dzieci Zamojszczyzny. Najważniejsze dla mnie jest ukończenie wszystkich czterech etapów.
Bierze Pani udział w innych imprezach biegowych tego typu?
W tym roku nigdzie nie startowałam, dopiero tutaj. Rok temu byłam w Szwajcarii na nocnym biegu 100-kilometrowym. Było bardzo ciężko, bo nie dość, że dystans był bardzo długi, to jeszcze start rozpoczął się o godz. 22.00. W niektórych miejscach bez latarki nie dało się przebiec. Poza tym mam za sobą też kilka ukończonych maratonów. W tym roku planuję też wystartować w półmaratonie w Hrubieszowie.
Skąd to zamiłowanie do biegania?
„Wypatrzył” mnie były trener lekkoatletów hrubieszowskiej Unii, Marek Kitliński. To było w szkole podstawowej. Pamiętam dokładnie, że na sprawdzianie na lekcji WF pobiegłam 8,9 s na 60 m i skoczyłam 4,05 m w dal. Później nieco się „przedłużałam”. Biegałam 100 m, 400 m, 400 m przez płotki, czy 800 m. Moim największym sukcesem było mistrzostwo Polski LZS na 400 m. W wieku 24-25 lat zaczęłam biegać już bardzo długie dystanse. Pierwszy maraton był w 1989 roku.
Przez wiele lat była też Pani trenerką w Unii Hrubieszów.
Prowadziłam grupy początkowe. Moimi wychowankami są tacy zawodnicy, jak: olimpijczyk Rafał Fedaczyński, Sylwia Dąbrowska, Mirek Kamień, Aneta Teterycz czy Magda Doroszczuk. To byli utalentowani zawodnicy. Aneta i Magda do dziś reprezentują barwy Unii. Bardzo podziwiam Rafała Fedaczyńskiego, jego zacięcie i upór. Trenuje, mimo kłód, które mu się rzuca pod nogi. Obecnie już nie zajmuję się trenerką. Uczę WF-u w ZS nr 4 w Hrubieszowie.
Za rok możemy spoglądać na trasę XXIV Biegu Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny i spodziewać się na niej Małgorzaty Muzyczuk?
Ja zawsze odpowiadam, że jeżeli zdrowie pozwoli to, przyjadę na pewno. Życzyłabym sobie aby tak było, bo postawiłam sobie cel, że wystartuję tu co najmniej 25 razy. 22. bieg już za mną.
Rozmawiał Radosław Cieplak