Zbigniew Długosz urodził się w Cycowie, jest absolwentem Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Lublinie. Przez wiele lat pracował w biurze projektów w Tomaszowie Lubelskim, specjalizuje się w projektowaniu instalacji sanitarnych.
„Chłopak z Cycowa”, jak mówi o sobie inż. Długosz, na stałe zamieszkał w Suścu. – Prezent ślubny sprawiłem swojej żonie po dwudziestu latach małżeństwa, lepiej późno niż wcale – mówi znakomity rzeźbiarz-amator. Dlaczego po dwudziestu latach? Bo tyle w komórce leżały dwa duże pniaki lipy, leżały i schły. Dziesięć lat temu Zbigniew Długosz postanowił lipowe pniaki zamienić w rzeźby głów żony i swojej. Udało się, były to pierwsze rzeźby mistrza dłuta Zbigniewa i tak się zaczęło.
Rzeźby artysty z Suśca to prace od miniatur o wysokości 1 centymetra, do rzeźb sięgających 2 metrów wysokości. Zbigniew Długosz rzeźbi wszystko. Tematyka i forma są bardzo różne. Rzeźbi postaci diabłów, ludzi: Żydów, pijaków, wiejskich grajków, monety, medale, ale najbardziej interesuje go „głowa” – tych w swojej kolekcji ma kilkadziesiąt. – W „głowie” jest coś niepowtarzalnego, tajemniczego, uroczego, coś, czego nie da się podrobić. Tempo pracy narzucam sobie sam, przy rzeźbie głowy nie ma mowy o „terminach”. Wyraz twarzy znakomicie można pokazać dłutem i to staram się robić – mówi pan Zbigniew. Często rozpoczętą już rzeźbę odkłada na półkę. – Wracam do pracy nawet po kilku miesiącach, kiedy już wiem, co powinienem w rzeźbie wyeksponować i na co zwrócić szczególną uwagę – dodaje rzeźbiarz. Mnie szczególnie zafascynowała jedna rzeźba. Jest nią łańcuch z klocka lipowego. Z jednego kawałka lipowego klocka o długości 70 cm pan Zbigniew wyrzeźbił łańcuch o długości prawie dwóch metrów. Każde lipowe ogniwo łańcucha to osobna rzeźba i wszystkie ogniwa łączą ze sobą bez ich przecinania i klejenia – rewelacja.
Mistrz z Suśca od czasu do czasu gości na Florydzie. Rodzina już wie, że kolejnym prezentem muszą być kolejne amerykańskie komplety rzeźbiarskich dłut, bo – jak twierdzi mistrz – są najlepsze na świecie. Kiedyś dobre były dłuta „ruskie”, ale nikt już dłut z Ukrainy nie przywozi, dlatego po dłuta trzeba jechać aż na Florydę. Polskie dłuta są dobre do rzeźbienia wzorów w płocie, a nie miniaturowych rzeźb świątków – twierdzi artysta.
Pół tysiąca rzeźb pana Zbigniewa oglądać można na campingu w Suścu przy ulicy Tomaszowskiej. A może ktoś z Zamościa zorganizuje mistrzowi wystawę indywidualną? Zapewniam, że warto. Pasją numer dwa rzeźbiarza są fraszki. Tych napisał kilkaset. Kilkadziesiąt opublikował w prasie.
Piękno w samym sobie, ja poszukuję Marii Magdalena wys ok.40-50cm w całej Polsce nie ma chętnego do wykonania , nie wiem dla czego materiał jest mi obojętny może być gips,drewno aby cena była rozsądna .Józefj
Fajnie jest patrzeć na ludzi z pasją co jest coraz rzadsze w dzisiejszych czasach poprzez zabieganie za pieniędzmi. Widać, że pan Zbigniew wkłada sporo serca w swoje rzeźby, dlatego są tak bardzo dopracowane.