Z terenu kościoła idziemy na cmentarz – wchodzimy na wzgórze cmentarne. Plac, na którym stoi kościół, podarowany przez dziedziców Krynic, zniwelowano przed postawieniem świątyni. Na początku nekropolii widać figury rzeźbionych Marii otulone śniegiem, wyrzeźbione z piaskowca krzyże oplecione bluszczem. Tu, na groby swoich przodków przyjeżdżał Marek Grechuta – mieszkańcy Krynic do dziś są dumni, że korzenie tego najsłynniejszego muzyka Zamojszczyzny sięgają Krynic. Następnie, po prawej stronie alejki – groby żołnierzy, którzy we wrześniu 1939 roku polegli w okolicach Krynic.
Cmentarz powstał w miejscu cmentarza przy cerkwi unickiej, a historia jego sięga być może jeszcze wieku XVIII. Idziemy do wybudowanej z cegły neogotyckiej kaplicy cmentarnej pw. św. Teresy, ufundowanej przez rodzinę Lipczyńskich, właścicieli Krynic na początku XX wieku. Lipczyńscy byli ostatnimi właścicielami dworu; dziś możemy obejrzeć, niestety, tylko ruiny tej wspaniałej niegdyś budowli. Trzeba tylko przejść na północny skłon wzgórza.
Wróćmy do tematu partyzantów i okolic Krynic, wszak doszliśmy tu Szlakiem Partyzanckim.
Krynice i okolica od wieków były świadkiem wielu najazdów. Jednak okresem największej tragedii dla tej ziemi był czas II wojny światowej i okupacji niemieckiej. Tu rodzili się bohaterowie Powstania Zamojskiego. Gdy spojrzy się z cmentarza na zachód – widać otwarty zbiornik wodny po prawej stronie pól wsi Polany. W części wsi Polany zwanej Kuźmówką urodził się Franciszek Basaj, ps. Ryś. Miejscowość była zawsze związana z walką o wolność. Po bitwie pod Zaborecznem, która odbyła się 1 lutego 1943 roku, partyzanci przechowywali broń m.in. w Polanach. Mieszkańcy gminy dawali schronienie zarówno wypędzonym ze swych domów przez Niemców (tak się stało z przodkami piszącego ten artykuł), jak i wysiedleńcom z województwa poznańskiego oraz uciekinierom zza Huczwy, którzy podczas bitew i pacyfikacji UPA musieli opuścić swe domy.
Już przed II wojną światową gmina Krynice znana była z aktywnego ruchu ludowego (choć w obawie przed złą interpretacją lepiej napisać – chłopskiego), dlatego też przeważające siły zbrojne stanowiły w 1942 r. oddziały Batalionów Chłopskich. Gdy zaczęły się wysiedlenia i wszystkie te tragedie, którymi były: obozy dla wysiedleńców w Zamościu i Zwierzyńcu, deportacje, wywózka dzieci, zwierzchnicy organizacji podziemnych wydali rozkazy o rozpoczęciu działań zbrojnych i konfrontacji z armią, która walczyła pod Stalingradem (1300 km na wschód) – z Wermachtem. W grudniu Franciszek Kamiński wizytując Zamojszczyznę wydał komendantom obwodów rozkaz rozpoczęcia kontrataku w przypadku kolejnych wysiedleń. 12 grudnia 1942 roku wysiedlono kolejne wsie. Oddziały AK, BCh i partyzantki radzieckiej ukryte po lasach paliły wsie kolonistów niemieckich, poprzednio zamieszkane przez Polaków, zabijając osadników niemieckich. Niemcy dokonali następnie pacyfikacji polskich wsi. Bitwa pod Zaborecznem, odległym od Krynic o parę kilometrów, była pierwszym zdecydowanym zwycięstwem wojska polskiego od zakończenia działań wojennych w 1939 roku.
Jest to ostatni punkt Szlaku Partyzanckiego. Bitwa rozpoczęła się rano, dowodził nią Grzmot – Franciszek Bartłomowicz. Już wcześniej rozlokowane zostały poszczególne plutony we wsiach: Zadnoga, Polany, Antoniówka, Romanówka, Zaboreczne. Parę dni przed bitwą pracownik poczty w Krynicach przejął wiadomość o planowanej pacyfikacji terenów na zachód od Krynic. 1 lutego 1943 r. warunki pogodowe były zbliżone do obecnych – śnieg utrudniał przemieszczanie, zatrzymując Niemców, a poruszających się wzdłuż lasu partyzantów wzmacniał. Niemców było około 400, partyzantów około 200. Polacy ponieśli minimalne straty – 1 zabity, 2 rannych, Niemcy stracili około 100 osób. Bitwa była pełna bohaterskich epizodów, po niej wycofano się w głąb Roztocza, pod Różę, ale to już inna historia.
Losy partyzantów są zawiłe i skomplikowane, dawnych towarzyszy walki potrafiły z czasem podzielić spory, ambicje i polityka. Nie zapominajmy jednak o nich nigdy, gdy przechodzimy naszymi szlakami – gdyby nie bój przez nich prowadzony, Rzesza doprowadziłaby do germanizacji naszych wiosek, miast, a nasze nazwiska przestałyby istnieć. Po powodzeniu wysiedleń naszego regionu, przyszłaby kolej na inne…