Odpust bez tradycyjnych szczyp, to jak rower bez jednego koła. Odkąd pamiętam na każdym odpuście były sprzedawane. Były: zielone, niebieskie, czerwone, białe, owocowe, karmelkowe, mleczne. Szczypy były pół wieku temu i są dziś.
Niestety, różnica w technologii produkcji tego “odpustowego smakołyku” jest ogromna, obecnie produkowane szczypy to chemia, chemia i jeszcze raz chemia. Na etykiecie producent informuje, że zawierają one między innymi regulator kwasowości oraz barwniki syntetyczne : E-104, E-110, E-124, E-132. Jednocześnie ostrzega, że po ich zjedzeniu mogą one wywołać “SZKODLIWY WPŁYW NA AKTYWNOŚĆ I SKUPIENIE UWAGI U DZIECI “. Wszystkiemu winny jest barwnik syntetyczny E-124 , którym szczypy są nafaszerowane.
Szczypkę zaniosłem do zamojskiego sanepidu z pytaniem czy taki “odpustowy dopalacz” może być sprzedawany. Okazuje się, że TAK. Jak informuje Joanna Kiszczyńska z sekcji żywienia i żywności PSSE w Zamościu – prawo dopuszcza stosowanie w szczypach i innych produktach żywnościowych barwnika syntetycznego E-124 pod warunkiem, że producent zamieści na etykiecie informację, że produkt ten E-124 zawiera. Czasy się zmieniły, konsument musi być świadomy tego co kupuje i spożywa, wybór należy wyłącznie do niego. Jest jeden problem. Kto z nas wie co oznaczają tajemnicze szyfry z serii “E” plus trzy cyferki. Szczypy po 70 groszy za sztukę wyrzuciłem do kosza i nigdy już ich nie kupię. Czy je kupić dzieciom? Wybór należy do państwa.