Cena to nie wszystko – czytamy w komentarzu Polskiej Izby Handlowej ws. trującego ryżu oraz braku mięsa w najtańszych wyrobach „mięsnych”. W ciągu ostatnich miesięcy jesteśmy informowani przez media o kolejnychnadużyciach na rynku żywnościowym: szara sól, susz jajeczny produkowany zezgniłych jaj, przeterminowane ryby mrożone w Lublinie i na Śląsku. – Stan taki zagraża zdrowiu konsumentów – nas wszystkich, ale w konsekwencji także kondycji naszej gospodarki – komentuje Waldemar Nowakowski,Prezes Polskiej Izby Handlu.
Do czarnej listy dochodzi ostania informacja o ryżu pochodzącym z gdyńskiej firmy eksportowanym do sieci dyskontowej w Czechach, w którym Czeska Państwowa Inspekcja Rolniczo-Żywnościowa (SZPI) wykryła 2,5 krotne przekroczenie norm zawartości ołowiu. Nasuwa się pytanie, czy i w jaki sposób produkt ten przeszedł przez polskie kontrole?
W ostatnich dniach polscy konsumenci zostali także zaskoczeni informacjamio braku lub zbyt niskiej zawartości mięsa w najtańszych kiełbasach i parówkach– zgodnie z informacjami prasowymi niektórzy producenci winą za niską jakośćswoich produktów obciążają sieci handlowe dla których priorytetem jest niskacena sprzedaży. Ostatecznie jednak to producent decyduje, jakich składnikówużywa w swoim wyrobie.
– Polska Izba Handlu wielokrotnie zajmowała stanowisko w sprawie stanu kontroli żywności w Polsce oraz konieczności unifikacji i modernizacji tego systemu, jednak w świetle ostatnichwydarzeń dostrzegamy kolejne niepokojące wątki, które powinny naszym zdaniemstać się obiektem społecznej dyskusji i głębokiego zastanowienia ze strony osóbodpowiedzialnych oraz organów kontroli – komentuje Prezes PIH – Popierwsze wyraźne zdobywanie pozycji dominującej przez niektórych graczy narynku nienależycie kontrolowane przez instytucje państwa może zwiększać siłęnacisku na obniżanie cen przez ich dostawców, co potencjalnie prowadzić może dozaniżania jakości produktów i stosowania ryzykownych praktyk, a w efekcie igrania ze zdrowiem tysięcy konsumentów – dodaje.
– Po drugie nasz niepokój budzikwestia wizerunku polskich produktów, a w konsekwencji podmiotów ich sprzedaży.Przerzucanie odpowiedzialności za niską jakość lub wręcz szkodliwość wyrobów nasprzedawców, którzy nie mają de facto żadnej kontroli nad pełnym składemnabywanych produktów i są jedynie kolejnym ogniwem ich obrotu jest w naszejopinii nieporozumieniem, leży to bowiem wyłącznie w gestii organów do tegopowołanych. Jeśli nie będzie systemu, który w jasny sposób zdefiniuje mierzalnenormy dotyczące składu poszczególnych produktów, ale przede wszystkim będzie wstanie skutecznie je egzekwować poprzez kontrole „od pola do stołu”, min.poprzez transparentny system certyfikacji – poziom zaufania do produktówzaopatrujących nasze najbardziej podstawowe potrzeby będzie systematycznie spadać nie tylko w kraju, ale także za granicą. Na to stanowczo nie możemysobie pozwolić. – dodaje Nowakowski.