Witam Drogich Czytelników! Dziś przedstawię kolejny – po wcześniejszych artykułach o szczebrzeszyńskim „,castrum” – zamek z naszego regionu, położony w powiecie hrubieszowskim, w gminie Mircze, w miejscowości Kryłów.
Do zamku można dojechać z Hrubieszowa przez Ślepcze lub przez Tyszowce, w przypadku mieszkańców Tomaszowa Lubelskiego i okolic. Polecam zabrać ze sobą mapę lub GPS, nie ma tu bowiem zbyt wielu znaków wskazujących, w którą stronę trzeba jechać. Stan dróg także pozostawia dużo do życzenia, ale to już inna historia…
Gdy znajdziemy się w Kryłowie, w centrum wsi widzimy rokokową figurę Jana Nepomucena, stojąca niegdyś w sąsiedztwie zabudowań klasztoru reformatów. Środek dawnego miasteczka – inaczej niż dawniej – jest mało imponujący, oprócz neogotyckiego kościoła nic nie przyciąga naszej uwagi. Na początku XX wieku można było zobaczyć całkiem inny Kryłów. Po pięknym pałacu z XIX wieku pozostała tylko brama wjazdowa z herbami dawnych właścicieli, bardzo trudno rozpoznać pozostałości po założeniu parkowym – oprócz obsadzonej drogi przy bramie wjazdowej. Sto lat temu Kryłów zamieszkiwało 3000 mieszkańców, czyli 10 razy więcej niż obecnie; podobnie jak cały powiat hrubieszowski uległ on, niestety, niesamowitym zniszczeniom pierwszej połowy XX wieku.
My jednak nie będziemy rozpisywać się o całej jego 400-letniej historii, zamierzamy zobaczyć zamczysko. Aby do niego trafić, trzeba niedaleko kościoła przejść mostem przez zakole Bugu na wyspę. To właśnie tu, na wyspie powstałej dzięki meandrującej rzece, została postawiona ,,forteca przeciw Scytom” – jak o zamku pisze Stanisław Sarnicki, urodzony się w Mokrymlipiu, jedna z pierwszych osób zajmujących się także zagadnieniem zamków Rzeczpospolitej. Scytami nazywano ludy koczownicze i półkoczownicze, zamieszkujące na terenie stepów nad Morzem Czarnym, choć prawdziwi Scytowie zniknęli z kart historii w IV wieku. W XVI wieku twierdza kryłowska rzeczywiście leżała na „czarnym szlaku tatarskim”. Według niektórych legend nazwa Kryłów ma właśnie pochodzić od kryjówki, którą w przypadku najazdu Tatarów był ten zamek.
Fortecę wybudowano wiele lat wcześniej przed opisaniem jej pod koniec wieku XVI, w miejscu już wcześniej ufortyfikowanym. O jej pierwotnym kształcie ciągle toczą się dyskusje. Dawniej wydawało się, że zamek miał narys murów czworoboczny i wybudowany został jako gotycki. Dziś pojawiają się koncepcje, iż dawniej mury miały kształt trójkąta. Do dziś możemy zwiedzić zachowaną tu jedną z pierwszych form bastionu, wyprzedzających swoją chronologią czasy bastionów zamojskich. Forma zastosowanego tutaj wysokiego bastionu z kazamatami – to beluarda, w niej znajdowały się stanowiska ogniowe, częściowo dziś jeszcze widoczne. Bastion mógł składać się z trzech poziomów, górny być może służył mieszkaniu. Oprócz największego z bastionów widoczne są jeszcze narysy dwóch innych, a ceglane mury kolejnych widoczne są jeszcze na zdjęciach z dwudziestolecia międzywojennego.
Zamek miał niesamowitą historię, przez pewien czas w XVI wieku należał do rodziny kalwinów Ostrorogów, najprawdopodobniej to właśnie oni po przeniesieniu się z Wielkopolski rozbudowali stare założenie obronne do formy nowoczesnej bastionami – to jej zarys dziś widać. Stanisław Ostroróg wspierał drukarnie protestanckie, sam był wierny swoim przekonaniom. Co ciekawe, sto lat później na zamku kryłowskim, inny znany w historii Mikołaj Radziejowski, zamieszkujący na zamku, przyjął kapelusz kardynalski. Zniszczenie zamku nastąpiło w drugiej połowie wieku XVII.
Cóż, badania archeologiczne nie wyjaśniły wielu kwestii dotyczących wyglądu wyspy przed wzniesieniem założenia obronnego, którego ślady są do dziś widoczne. Miejscowi często powtarzają historię o długich sklepionych korytarzach ciągnących się pod rzeką, aż do miasteczka lub dalej na drugą stronę rzeki, do Sokala. Zamek kryłowski kryje przed nami jeszcze wiele tajemnic do odkrycia …
Zapraszam do poznania historii zamku i zobaczenia go na własne oczy, jest on jedną z niewielu tego typu budowli obronnych Zamojszczyzny do dziś zachowanych, choćby przez to jest ciekawym miejscem. Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku!