Pałac na Krasnymbrzegu, którego rekonstrukcję zamieściłem w ostatnim numerze „Gazety Miasta”, to wynik swobodnej interpretacji Wiktora Zina. Jak słusznie zauważyła jedna z Czytelniczek, widać w niej wyraźne podobieństwo do pałacu w Podhorcach (na Ukrainie), być może wynika ono z tego, iż zarówno pałac na Krasnymbrzegu, jak i pałac w Podhorcach był budowany przez Andre dell Aque – architekta z Wenecji. W tym numerze dowiemy się, dlaczego dziś, na południe od Starego Miasta, nie ma pałacu z XVII wieku…
W pierwszej połowie wieku XVII w polskich sądach prawosławni Kozacy nie mieli szans w sporach ze szlachtą, nie mówiąc już o sporach z wielkimi rodami magnackimi. Niezrealizowanie obietnic polepszenia sytuacji Kozaczyzny, dzięki jej udziałowi w wojnie z chanem krymskim oraz szereg innych rozwijających się, mniejszych lub większych konfliktów, zaostrzały sytuację na wschód od Zamościa.
Bohdan Chmielnicki, przywódca powstania ukraińskiego w 1648 r., ma życiorys pełen legend wzajemnie się wykluczających. Posiadał zapewne szlachectwo, ale uważał się (przez wiarę, którą wyznawał, czyli prawosławie) związanym z Kozaczyzną. Poznał Chmielnicki już za młodu łacinę, dzięki naukom pobieranym w Kolegium Jezuitów we Lwowie, a dzięki niewoli tureckiej znał języki tego imperium. Wszystko to przydało mu się, gdy zawierał sojusze i różnego rodzaju porozumienia jako samozwańczy hetman Ukrainy.
Utrwaliło się, iż głównym powodem zmiany dawnego zwolennika porozumienia i „spokoju” na Ukrainie we wroga Rzeczpospolitej, był najazd na jego ziemię, gwałt na żonie i próba zabicia jednego z potomków, uczynione przez Czaplińskiego. Niestety, prześladowca miał wielkiego patrona – Aleksandra Koniecpolskiego, jego ojciec Stanisław, po powstaniu kozackim w 1638 roku wspierał pomysł odebrania przez Sejm wszystkich przywilejów, które wcześniej zarówno oni (Kozacy), jak też ich przodkowie uzyskali. Wielokrotne próby uzyskania sprawiedliwości, czynione przez Bohdana Chmielnickiego w polskich sądach, nie przynosiły rezultatu. Po interwencji u króla Koniecpolski został upomniany, ale wcale nie stosował się do zaleceń w stosunku do Kozaków.
Aleksander Koniecpolski był mężem Joanny Barbary Koniecpolskiej i zapewne bywał w pałacu istniejącym w dzisiejszej części miasta Zamościa – Zamczysku. Gdy w 1648 roku Kozacy po klęskach i porażkach wojsk polskich podeszli pod mury miasta, pałac musiał być dla nich niezłą pokusą, ciągle znajdowały się w nim elementy cennego wyposażenia. Podczas oblężenia Zamościa Kozacy założyli swój obóz niedaleko pałacu, niszcząc groble, spuścili część wody z Wielkiej Zalewy. Jeden z pułkowników Kozackich – Hładkij, przed przybyciem Bohdana Chmielnickiego, w styczniu zdecydował o grabieży pałacu i jego zniszczeniu. Chmielnicki miał za ten czyn skazać 12 spośród swoich Kozaków na spalenie żywcem. Przez wiele lat z miejsca po pałacu wydobywano gruz służący jako materiał budowlany. Tak skończyła się historia pałacu, po którym została nazwa „Zamczysko”.
Mam nadzieję, Drodzy Czytelnicy, że przybliżyłem Wam zamojskie Zamczysko. Każde miejsce ma swoją tajemnicę, coś, co je wyróżnia i czyni niezwykłym. Aby dostrzec ową wyjątkowość, trzeba jednak się czasem trochę potrudzić. Zamczysko i resztki jego śladów w terenie czekają na realizację planów uczytelnienia ich w czasie rekonstrukcji wielkiego zalewu na południe od miasta.
Pozdrawiam wszystkich Czytelników, a szczególnie Czytelników z Wielkopolski, którzy w czasie wojny znaleźli się na Zamojszczyźnie i do dziś jest im ona bliska. Bardzo cieszy, że nawet tak daleko nasza „Gazeta Miasta” dociera, jeszcze raz pozdrawiam!