Na początku marca Kabaret Moralnego Niepokoju wyruszył w nową trasę z występami, zatytułowaną „Trasasasa”. Nowe skecze, piosenki i monologi nawiązują do lat 70-tych, oraz gwarantują dwie godziny świetnej zabawy. Jednym z punktów na trasie był Zamość, gdzie 21 marca br., kabaret prezentował swój najnowszy repertuar. Specjalnie dla czytelników „Gazety Miasta” wywiad z Kabaretem Moralnego Niepokoju.
– Jesteście już Państwo po kilku występach promujących nowy repertuar. Podobacie się publiczności?
Przemysław Borkowski – Nieskromnie możemy powiedzieć, że tak.
Rafał Zbieć – Ale trzeba by zapytać ludzi.
Przemysław Borkowski – Dlaczego? A ty (do Rafała) kim jesteś? Małpą?
Rafał Zbieć – No, ale nam się podoba publiczność, reaguje bardzo żywo. Spotykamy się z pozytywnym odzewem.
Robert Górski – Są dwa możliwe wytłumaczenia tego stanu. Albo podobamy się ludziom, albo osoby przychodzące na nasz występ są strasznie uprzejme i biją brawo, bo nie chcą nam sprawić przykrości.
– Skąd pomysł stylizacji na lata 70.?
Rafał Zbieć – Wszyscy tęsknimy do lat 70., kiedy cukierków i bananów było pod dostatkiem… a nie, teraz też są (śmiech).
Przemysław Borkowski – Lata 70. to słodki czas naszego dzieciństwa, do którego wszyscy tęsknimy.
Rafał Zbieć – Żyjemy w świecie zwężonych nogawek i nam to się nie podoba. Chcielibyśmy żyć w świecie rozszerzonych nogawek, wielkich fryzur afro i w ten sposób chcieliśmy nawiązać do lat 70. Poza tym, wtedy wszyscy jeszcze żyli.
Przemysław Borkowski – A Piłsudski? (śmiech).
Mikołaj Cieślak – Kraj lat dziecinnych, on zawsze zostanie piękny i czysty jak pierwsze kochanie.
Rafał Zbieć – Strasznie fajna jest taka stylistyka na scenie. To są fajne cekiny, fajne stroje, to jest atrakcyjne wizualnie. My się w tym wszystkim dobrze czujemy, to są fajne rytmy.
Robert Górski – I lubimy disco.
Rafał Zbieć – Disco to jest dla nas wszystko.
– Pomysły same Was znajdują?
Robert Górski – Tak, ale nie mają łatwo. Strasznie się chowamy, żeby nas nie znalazły.
Przemysław Borkowski – Wybraliśmy lata 70., bo nienawidzimy lat 60., 80. i 90.. Lata te były najbardziej kolorowe, stroje najgłupsze, a kabaret musi być kolorowy i głupi.
– Kto jest liderem w Waszej grupie?
Robert Górski – Rafał.
Rafał Zbieć – Robert (śmiech). Robert jest niekwestionowanym liderem.
Robert Górski – No właśnie, takim jestem niekwestionowanym liderem, że jak coś mówię, to każdy i tak robi, co mu się podoba i właściwie wtedy wszystko nie ma sensu.
Rafał Zbieć – Robert jest liderem, ponieważ jest autorem tekstów wszystkich skeczów, piosenek nie wszystkich, ponieważ pisze je także Przemek. Dlatego też wszyscy czujemy do Roberta ogromny szacunek i kłaniamy mu się za to w pas.
– Często się kłócicie?
Rafał Zbieć – Jeśli chodzi o kwestie artystyczne, to nigdy.
Przemysław Borkowski – Kłócimy się o to, gdzie jemy obiad i o takie różne głupoty.
Robert Górski – Konflikt cały czas drzemie pod przykrywką, stłumiony przez… przez co?
Rafał Zbieć – Przez wieczne zmęczenie.
Robert Górski – Tak, przez zmęczenie ani ja nie wstanę, aby go kopnąć (Rafała), ani on nie wstanie, aby mi walnąć, więc wszystko wynika ze zmęczenia – nie mamy siły się kłócić.
– Męczące są takie trasy?
Robert Górski – Samo występowanie nie jest strasznie męczące, natomiast występy nie wypełniają całej trasy. Między występami zdarzają się jakieś bankiety.
Przemysław Borkowski – Ale one też nie są męczące. Męczące są poranki po bankiecie.
Robert Górski – Po występie, do bankietu zazwyczaj przystępujemy wypoczęci i świeży.
– Jesteście ludźmi bardzo rozpoznawalnymi. Czy to pomaga Wam w życiu? Pani w okienku jest bardziej łaskawa?
Przemysław Borkowski – To różnie bywa. Ostatnio miałem taką historię, że pani w okienku rozpoznała mnie i tak się tym ucieszyła, że wszystko poplątała i musiałem do niej jeszcze raz przyjść.
– Macie swój ulubiony skecz, do którego zawsze chętnie wracacie?
Przemysław Borkowski – Bardzo lubimy skecze, w których nie gramy, bo wtedy możemy odpocząć.
Robert Górski – W nowej trasie gramy właściwie tylko jeden skecz, w którym są wszyscy na scenie, ten skecz ma tytuł „Worek” i w tym skeczu Rafał jest ukryty w worku.
Rafał Zbieć – Biorę udział w skeczu, którego nie widzę.
Przemysław Borkowski – Wszyscy bardzo lubimy ten skecz dlatego, że Rafał jest w worku.
Rafał Zbieć – Może dlatego jest taki sukces tego skeczu, bo jestem niewidoczny, nie mam szansy nic kolegom popsuć.
– Kim bylibyście, gdyby kabaret nie pojawił się w Waszym życiu?
Robert Górski – Ja bym chyba powrócił do ekshumacji.
Przemysław Borkowski – Ja byłbym wodzem zwycięskiej armii.
Rafał Zbieć – A ja bym się wykłócał o dopłaty dla rolników.
Mikołaj Cieślak – A ja powiem jako jedyny sensownie – pracowałbym w małej agencji reklamowej jako copywriter, czyli powróciłbym do tego, co robiłem wcześniej.
Robert Górski – A ja bym założył jeszcze firmę „Wyrób i naprawa tuby”.
– Jakie macie plany na przyszłość? Dalej będziecie występować w kabarecie?
Robert Górski – Nie znamy innego zajęcia, które łączyłoby w sobie tyle pięknych funkcji, to znaczy występy przez roześmianą publicznością, w miarę przyzwoite zarobki, zwiedzanie świata, poznawanie ludzi, więc póki co chyba pozostaniemy przy tym.
– A gdybyście mogli cofnąć czas, zmienilibyście coś?
Przemysław Borkowski – W pierwszych wyborach prezydenckich głosowałbym jednak na Wałęsę.
Robert Górski – Ja bym kupił dolary rok temu.
Rafał Zbieć – Nic bym nie zmienił.
Mikołaj Cieślak – Ja też nie. Tylko te dolary.
– A czego mogę Wam życzyć?
Robert Górski – Żeby można było cofnąć czas.
Przemysław Borkowski – Mocnego kursu franka, słabego kursu dolara.
Robert Górski – I chcielibyśmy kiedyś zagrać na Rynku Wielkim w Zamościu. Byliśmy tam dziś na obiedzie i Rynek jest bardzo ładny, ale jest trochę za pusto, więc albo fontanna, albo my. Od razu mówię, że nasz występ byłby prawdopodobnie o wiele tańszy niż montaż fontanny.
– W takim razie tego właśnie Państwu życzę i dziękuję za rozmowę.