Zamojska „Aleja Sław” systematycznie się powiększa. W ubiegły piątek, tj. 13 sierpnia br., swoją tablicę odsłonił Krzysztof Zanussi.
Słynny reżyser pozostawiał swoje ślady w Międzyzdrojach, Łodzi, a nawet w Korei Południowej. Czas przyszedł i na Zamość. W tablicy z brązu autorstwa Bartłomieja Sęczawy Zanussi odcisnął swoje buty. – Mam kilka pozostawionych przez siebie śladów, ale mam świadomość, że kiedyś wylądują na skupie złomu – żartował Krzysztof Zanussi. Do Zamościa reżyser przybył wraz z małżonką, Elżbietą Grocholską-Zanussi, na specjalne zaproszenie PGE Zamojska Korporacja Energetyczna, fundatora i pomysłodawcy „Alei Sław”. – Jest i sława, i niesława, rozgłos i w końcu – chwała, która jest największą cnotą i wszyscy marzymy bardziej o chwale niż o sławie. Ale skoro Państwo nazwali to sławą, to mogę tylko wyrazić najgłębszą wdzięczność, że zechcieliście mieć mnie tutaj, na tym deptaku. – mówił wzruszony mistrz kina.
Choć reżyser jest częstym gościem w Zamościu i jego wielkim entuzjastą, to filmu tutaj nie nakręci. – Miasto jest efektowne i fotogeniczne. Jednak ma jedną wadę. Odstręcza jego niedostępność. Do Zamościa nie można się dostać. To jest powód jego niskiej popularności, nie ma tłumów turystów. Gdy się to zmieni, to chętnie przyjadę coś nagrać – wyjaśnił Zanussi. Pomimo tych trudności, zapowiedział swój przyjazd do Zamościa jesienią, na jubileuszowy, 15. festiwal filmu religijnego „Sacrofilm”.
Tablica Krzysztofa Zanussiego znajduje się tuż obok dwóch innych – Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego i nieżyjącego już Jana Machulskiego.