Rezerwat nad Tanwią (do którego doszliśmy w czasie ostatniej wędrówki), ma powierzchnię 41 hektarów i został założony 1958 r. Przy granicy rezerwatu, zauważyć można, większą ilość drzew, przede wszystkim dorodnych jodeł. Po parudziesięciu metrach schodzimy na prawo i stromą krawędzią doliny do kładki a po przejściu rzeki … czeka nas podobne strome wejście na przeciwległy jej stok. W dolinie położonej poniżej występują inne gatunki drzew, przede wszystkim olcha. Idąc dalej szlakiem niebieskim i czarnym, przez około 600 metrów, idziemy wzdłuż potoku, po czym schodzimy znowu do doliny Jelenia. Dotarliśmy do wzgórza Zamczysko nazywanego, także Kościółek lub Smoki. Wzgórze to miało bardzo bogatą przeszłość (opisaną we wcześniejszych numerach GM). Był tu gród wczesnośredniowieczny, następnie klasztor, strażnica przygraniczna a i miejsce schronienia leśnych ludzi – partyzantów. Warto wejść ścieżką na strome stoki wzgórza i w cieniu wiekowych jodeł i sosen pomyśleć o trudnej historii regionu.
Następnie po zejściu ze wzgórza (idąc ciągle wzdłuż szlaku niebieskiego) widzimy meandrujące obie rzeki: Tanew i Jeleń. Ta druga, kończy swój bieg wpadając do Tanwi. Wychodzimy z rezerwatu i zmieniamy kierunek marszu na wschodni. Po lewej stronie towarzyszy nam Tanew, my zaś kierujemy się teraz w górę rzeki, ciągle lasem. Na pewien czas tracimy rzekę z pola widzenia, po czym dochodzimy do rozległej polany a za nią znowu brzegiem Tanwi do tzw. ,,patelni” . Patelnia – tak nazywają polanę, stali bywalcy tego miejsca, gdzie wiele setek lat temu było zakole rzeki, które ukształtowały granice ,, patelni”. Dlaczego wybrano nazwę patelnia a nie np. garnek? Być może za sprawą sklepu położonego nad doliną, którego właściciela nazywano Gargamelem (o jego historii można by napisać wiele) a dolina poniżej sklepu przypomina właśnie patelnie, na której marzył prawdziwy Gargamel z bajki usmażyć smerfy… Na skraju polany od strony południowej widać niewielkie wywierzysko źródła nazywanego ,,źródełkiem miłości”. Podobno jeśli osoba napije się z niego wody, to zakocha się na zawsze w swoim towarzyszu (mi to jednak nigdy się nie przytrafiło). W drodze do parkingu w miejscowości Rebizanty kończymy nasz spacer ,,po szumach”. Pomiędzy mostem w Rebizantach a patelnią czekają na nas ostatnie już kaskady. Można wybrać do ostatniego przejścia jeden z dwóch różnie ukształtowanych brzegów rzeki, ponieważ po drodze mamy wygodne do przejścia kładki ale w gorące dni można i w bród rzekę przejść. Możemy stąd wrócić z powrotem do Suśca lub pójść dalej w stronę Huty Różanieckiej ….
Drodzy czytelnicy pozdrawiam Was serdecznie. Mam nadzieję, że Wasze spotkanie z przyrodą nie kończy się tylko na czytaniu gazet i na to, że kiedyś zobaczymy się na szlaku!