Na kilka godzin Plac Wolności w Zamościu odbył podróż w czasie, do roku 1920. Wszystko za sprawą Jerzego Hoffmana i jego ekipy filmowej, która kręciła w tym miejscu sceny do „Bitwy Warszawskiej”.
Pierwsze oznaki, że obok „franciszkanów” będzie się coś działo, można było zauważyć już we wtorek, 24 sierpnia br. Zniknęły chodniki, skoszono trawę, ciężarówkami przywieziono ziemię. Dzień później teren planu filmowego odgrodzono taśmą, a przywiezionych rekwizytów strzegli przez całą dobę wynajęci ochroniarze. Do akcji wkroczyli scenografowie, którzy placykowi przy dawnym kinie nadali epokowego klimatu. Poustawiano beczki, kramy, przyczepiono szyldy, rozrzucono warzywa i zabudowano przeszkadzający w zdjęciach kiosk ruchu. Brakowało tylko Jerzego Hoffmana, aktorów oraz statystów. Ci w dniu zdjęć pojawili się tłumnie. Byli wśród nich Żydzi, woźnice, bolszewicy, wieśniacy, kilka koni, sztuczne ptactwo w klatkach oraz koza. W końcu na plan filmowy przybył mistrz kina z Borysem Szycem, Olgą Kabo i Adamem Ferencym. – Dzisiejsza scena to zajęcie ukraińskiego miasteczka przez bolszewików i agitacja mieszkańców przez komisarza Bykowskiego (w tej roli Adam Ferency – red.). Dwa dni wcześniej w Komarowie kręciliśmy sceny batalistyczne – mówiła Anna Hoddle, rzecznik prasowy filmu.
Pracę na planie filmowym zdezorganizował nieco padający deszcz i zdjęcia opóźniły się o 2 godziny. Filmowcy w „Houston” – bo tak ekipa nazywa namiot, z którego pracami kieruje Jerzy Hoffman – z niecierpliwością oczekiwali na poprawę aury. Na szczęście koło południa przestało padać, a na planie filmowym rozpoczęła się praca. – To jest ta twoja demokracja – grzmiał swoją frazę w kierunku Borysa Szyca Adam Ferency. Szyc gra w „Bitwie” ułana wojska polskiego i poetę – W przeciwieństwie do innych gram postać niehistoryczną, podobnie zresztą jak Ola, którą gra Natasza Urbańska. Aktor ciepło wypowiadał się także na temat naszego miasta. – Zamość to żywa scenografia, można grać tutaj koncerty, kręcić filmy. Odczuwam tu przyjemny smak relaksu. Z dziennikarzami chętnie rozmawiała również Olga Kabo, odgrywająca rolę Sofii Nikołajewnej, żony zamordowanego polskiego oficera – Pan Jerzy wybrał mnie do tej roli, powiedział mi: Olga, masz takie oczy, że ty najlepiej pokażesz w nich całą swoją nienawiść do bolszewików. Dzięki pomocy Anny Hoddle można było porozmawiać z samym mistrzem kina Jerzym Hoffmanem – W Zamościu bywałem dość często prywatnie, czasem służbowo. Wasze miasto jest piękne, ale w tym filmie go nie pokażemy, jest za ładne i nie będzie pasowało do klimatu filmu. Szukaliśmy raczej brzydkiego, zaniedbanego budynku, dlatego kręciliśmy zdjęcia w tym miejscu przy kościele. Hoffman odniósł się również do stwierdzenia, że „Bitwa Warszawska” była cudem. – Pojęcie „Cudu nad Wisłą” jest wymysłem. To nie był cud. To był wielki wysyłek i heroizm całego społeczeństwa, okraszony geniuszem marszałka Piłsudskiego.
Sceny nakręcone w Zamościu, a przede wszystkim w okolicach Komarowa, pojawią się na dużym ekranie we wrześniu przyszłego roku.