Strzały, eksplozje, warkot pędzących czołgów, w końcu ludzkie odgłosy, jęczenie rannych, płacz, trwoga cywili i wojskowe komendy. Wydarzenia sprzed 71 lat powróciły w niedzielę, 19 września br., pod Tomaszów Lubelski.
Już po raz trzeci na łąkach stadniny koni „Pod Lasem” w Dąbrowie Tomaszowskiej rozegrano inscenizację bitew tomaszowskich, na którą przybyli rekonstruktorzy z całej Polski. – To jest już druga wizyta naszego stowarzyszenia i udział w inscenizacji. Mam nadzieję, że stanie się to coroczną tradycją. Przywieźliśmy ze sobą transporter opancerzony Sdkfz 251. Dzisiaj wystąpiliśmy po stronie niemieckiej w charakterze grenadierów pancernych – mówi Henryk Flis, prezes Podkarpackiego Stowarzyszenia Miłośników Militariów z Rzeszowa. Były też grupy z Krakowa, Katowic i Warszawy, a także z naszego Krasnobrodu. – Dzisiaj mamy 11-osobowy skład. Walczyliśmy w drugim rzucie. Zajmujemy środek. Ubezpieczamy pierwszy rzut i mamy zająć Tomaszów. Tam poczekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Działamy od kilku lat, pierwszą rekonstrukcję zorganizowaliśmy u nas, we wrześniu 2008 r. Pomimo nieprzychylnej pogody przybyły ogromne rzesze ludzi i to nas przekonało, że warto to robić – opowiadał przed „bitwą” Piotr Michalski, członek Stowarzyszenia Rekonstrukcyjno-Historycznego 9. Pułku Piechoty Legionów, a na co dzień wiceburmistrz Krasnobrodu.
W tym roku organizatorzy wzbogacili widowisko i nad „polem bitwy” latał niemiecki samolot imitujący atak z powietrza. Czołgi, wozy pancerne, motocykle i konie – to już standard. Od efektów pirotechnicznych trzęsła się ziemia, a w powietrzu unosił się zapach wojny. Tradycyjnie, obok samych walk, można było zobaczyć życie mieszkańców Tomaszowa Lubelskiego w czasie tych tragicznych wydarzeń. W ich rolę wcielili się aktorzy z amatorskiego teatru działającego przy Tomaszowskim Domu Kultury. Inscenizację obejrzało w sumie kilka tysięcy ludzi z całego regionu.
Jarosław Antoszewski, koordynator tomaszowskiej imprezy, uważa, że tego typu wydarzenia są niezbędne – Rekonstrukcje historyczne są potrzebne. Odbywają się w Polsce dopiero od 9-10 lat. Praktycznie każda epoka jest rekonstruowana.
Potrzebę upamiętnienia walk Września 1939 r. pod Tomaszem poprzez rekonstrukcję zauważa także znany historyk i odkrywca, Adam Sikorski, który wyreżyserował m.in. film o bitwach tomaszowskich zatytułowany „Trzy dni w przedsionku piekła”. – Jest to najsłynniejsza i największa bitwa pancerna kampanii wrześniowej. Ostatnia próba odwrócenia jej kolei. Jakich innych argumentów potrzeba? Przyszedł wielki czas na opowiadanie o tych bitwach. Wszystko leży w rękach lokalnej społeczności. Bzura jest tak znana, gdyż tam od dawna odbywają się rekonstrukcje.
Czy w przyszłym roku łąki Dąbrowy Tomaszowskiej ponownie będą rozbrzmiewać bitewnym zgiełkiem? – Upamiętniamy wiedzę i potrzeby lokalnej społeczności, dlatego od 3 lat organizujemy takie uroczystości. Jest to wspaniała lekcja historii na żywo, którą będziemy kontynuować – zapewnia Ryszard Sobczuk, burmistrz Tomaszowa Lubelskiego.
Na Zamojszczyźnie rekonstrukcje stają się coraz popularniejsze. Nie tak dawno na polach Wolicy Śniatyckiej polska kawaleria walczyła z bolszewikami, teraz przypomniano nam ostatnie akordy kampanii wrześniowej, a już w najbliższą niedzielę, 26 września br., mieszkańcy Zamościa będą mogli zobaczyć inscenizację akcji odbicia partyzantów z zamojskiego więzienia z maja 1946 roku.