Jedna z części Zamościa posiada ciekawą nazwę, sugerującą, że istniał na jej terenie zamek. Chodzi o nazwę osiedla w południowej części miasta Zamościa – Zamczysko. Mało kto zdaje sobie sprawę, iż rzeczywiście istniała tu prawdziwa rezydencja otoczona murami. Co ciekawe – miejsce, gdzie istniał zamek, nadal jest łatwe do dostrzeżenia. Na północnej stronie osiedla Zamczysko pomiędzy osiedlem a ogródkami działkowymi, pozostało wzgórze o średnicy ponad 100 metrów, na które składają się ciągi wałów ziemnych. Można w ich kształcie zobaczyć pozostałości dawnych murów.
W części południowej wzgórza znajduje się stacja meteorologiczna (przy północnym krańcu ogrodzenia w wykopanej w zeszłym roku dziurze widać pozostałości fundamentów założenia pałacowego z białej opoki). Miejsce to od wieków nazywano bardzo różnie: pojawiały się nazwy „szwedzkie wały” – być może stały tu także szwedzkie armaty podczas oblężenia Zamościa, wiele lat po zniszczeniu zamku. Ulice Obronna i Wałowa, otaczające miejsce po dawnym „pałacu w fortecy”, posiadają nazwy związane z obronnością. Wzdłuż nich ciągnęły się kiedyś mury. Badania archeologiczne prowadzone na początku lat 80. ubiegłego wieku ponad wszelką wątpliwość udowodniły, iż miejsce to jest pozostałością po rezydencji wzniesionej przez drugiego ordynata Zamojskiego, syna Jana Zamoyskiego, często niedocenianego – kanclerza Tomasza Zamoyskiego.
Pałac Tomasza II Ordynata budowany był od 1628 roku na jednej z wysp na zbiorniku wodnym istniejącym na południe od dzisiejszego Starego Miasta. Od tego właśnie zalewu nazwę przyjął Rynek Wodny. Niektórzy, zanim przeprowadzone zostały badania archeologiczne, uważali, iż w tym miejscu cztery i pół wieku temu mógł urodzić się Jan Zamoyski i że jest to miejsce po legendarnym zamku „Skokówka”. Badania archeologiczne nie potwierdziły jednak tych przypuszczeń. Dzięki zachowanym listom II Ordynata wiemy, że to Jan Jaroszewicz wzniósł pałac o 15 metrach wysokości, a rozbudowywał go architekt z Wenecji Andre dell Aqua. Obaj pracowali na zlecenie magnata Zamoyskiego.
Tomasz Zamoyski lubił żeglować już jako młody człowiek. Po wielkiej zalewie ,,śmigał” żaglówką zwaną batem, może wtedy zauważył to ciekawe miejsce. Może marzył już wtedy o przyszłej ,,willi, w której mógłby odpoczywać”. Z okien pałacu rozciągał się widok na Zamość oraz na mały zwierzyniec, w którym trzymano zwierzęta. Położony był on tuż przy pałacu. Widok zwierząt cieszył oczy wielu gości ordynata Tomasza.
Bryła pałacu posiadała krużganki i otoczona była wspaniałym ogrodem. Fortyfikacje pałacowe, prócz funkcji obronnej, przekazywały także wartość symboliczną – było to miejsce zamieszkania wielkiej osoby. Na dziedziniec, za mury prowadziła ozdobna brama, a na niej stała armata. Wnętrza ozdobione kobiercami, zapewne urządzone z przepychem, miało robić wrażenie na gościach. Architekt dell Aqua, w czasach Tomasza jako argument przemawiający o braku zalet budynku wybudowanego przez Jaroszewicza, zwraca uwagę na brak przejść tajemnych… do białogłów. Gdy ordynatem został Jan zwany przez współczesnych i potomnych Sobiepanem, pałac stał się miejscem wstrętnym… O końcu i zniszczeniu pałacu w następnym odcinku „Gazety Miasta”.
W ostatnim miesiącu zaprezentowane zostały przez miasto plany odtworzenia zbiornika wodnego nazywanego wieki temu Wielką Zalewą. Właśnie w tych planach pojawia się także pomysł rekonstrukcji zarysu murów dawnej rezydencji, mający na celu większe uczytelnienia miejsca, gdzie istniała rezydencja. Co ciekawe – do niedawna w okolice zamczyska była nawożona ziemia, co dało straszny efekt. Być może te wielkie plany należy zacząć od postawienia tablicy informacyjnej przy obiekcie i wytyczenia ścieżki rowerowej nad zalewem, która mogłaby właśnie tu, na zamczysku, się kończyć lub łączyć ze ścieżką przy ulicy Lipskiej. Trzeba rozszerzać w Zamościu strefę zainteresowania turysty. Doceniać dawną, częściowo drewnianą zabudowę przedmieść czy też unikatowy narys Nowego Miasta. Obiektem daleko położonym od Rynku i niewątpliwie interesującym jest właśnie Zamczysko.